Pokolenie „za tysiaka nie pracuję”
Specjaliści rynku pracy od zawsze próbują opisać i skategoryzować pracowników, aby móc łatwiej wyciągać wnioski zarówno na temat samego rynku pracy jak i typów pracowników z jakimi przychodzi się pracodawcom spotkać. Mieliśmy już pokolenie „baby boomers”, mieliśmy „japiszonów”, „pokolenie X”, „generację Y” a teraz mamy w Polsce pokolenie „za tysiaka na robię„.
Termin ten w zasadzie ukuło bezpłatne czasopismo Metro, opisując dzisiejszą sytuację młodych Polaków na rynku pracy. Wysokie bezrobocie, brak perspektyw na zmianę oraz żenująco niskie stawki proponowane przez pracodawców osobom, które dopiero zaczynają karierę zawodową owocuje tym, że wśród Polaków w wieku 15-24 lat pracuje zaledwie 35%.
Młody Polak średnio zaczyna pracę w wieku 22 lat. To dość późno w porównaniu do innych krajów. Średnia Europejska wynosi 20 lat. Niemcy zaczynają pracować w wieku 19 lat, Duńczycy i Holendrzy w wieku pierwsze dorywcze prace mają już od 16 roku życia. Później od nas zaczynają pracować tylko Włosi.
Główną winą takiego stanu rzeczy jest zarówno mało atrakcyjne wynagrodzenie, które na początku swojej kariery zawodowej może otrzymać młody człowiek, jak i …ogromne bogactwo szarej strefy. Zamiast pracować na etacie młody człowiek może:
- zając się handlem na Allegro
- pracować w gastronomii jako kelner, barman a nawet kucharz
- roznosić ulotki lub być „knajpianym naganiaczem”
- dawać korepetycje
- pisać prace magisterskie i semestralne na zlecenia
- pisać artykuły na potrzeby Internetu
- dorabiać na zagranicznych wyjazdach na zbiory
- sprzątać w biurowcach czy prywatnych domach
- opiekować się dziećmi
- pilnie się uczyć i otrzymać stypendium naukowe
- pracować w budowlance (większość pomocników zatrudniania jest na czarno)
W wielu serwisach internetowych pojawiają się nawet ogłoszenia od młodych ludzi o treści „szukam pracy na czarno”…
Znacie osoby, które można by określić terminem „za tysiaka nie robię?”