Zawody „typowo kobiece” na wymarciu?
Przedszkolanek, psycholożek, HR-ówek czy sklepowych zawsze było więcej niż pracujących w tych zawodach mężczyzn. Problemy z pracą sprawiają jednak, że kobiety coraz częściej sięgają po „męskie”, a mężczyźni po „kobiece” zawody. I coraz silniej akceptujemy te zmiany.
Z sondy przeprowadzonej przez Zakłady Usługowe EZT S.A. , 72% osób uważa, że zwiększenie ilości mężczyzn w zawodach kobiecych (i odwrotnie) to pozytywny trend. 19% jest przeciwna zmienianiu „tradycji”. Czyżbyśmy niedługo znów usłyszeli słynne hasło „kobiety na traktory”?
Zmiany w zakresie dopasowania płci do zawodu to nie tylko efekt zwiększonego bezrobocia, ale również zmian społecznych. Kobiety i mężczyźni mniej wstydzą się wykonywać zawód, który dawniej zarezerwowany był prawie wyłącznie dla przeciwnej płci. Kobieta, która zechce zostać programistką ma może jeszcze nieco trudniej na studiach, ale w pracy będzie doceniana (choć nie zawsze równie wysoko wynagradzana jak mężczyzna). Mężczyzna, który całe życie chciał pracować jako wychowawca w przedszkolu również nie musi czuć się mniej męski od swojego kolegi górnika (choć tu raczej trudno się spodziewać wyższych zarobków dla mężczyzn).
A jak wy patrzycie na takie zmiany? Są korzystne czy nie? Niektóre zawody i tak będą dedykowane określonej płci – różnimy się np. siłą fizyczną, przez co kobieta w budowlance nie będzie tak skuteczna jak mężczyzna. Z drugiej strony, bez stereotypowych ograniczeń byłoby nam znacznie łatwiej znaleźć pracę, nie uważacie?