Pracodawca spełniający marzenia
Wyobraź sobie, że na rozmowie kwalifikacyjnej, twój pracodawca pyta cię, o jedno z Twoich marzeń. Ty odpowiadasz, że chciałbyś nauczyć się latać szybowcem (a co – marzenie to marzenie). Po dwóch latach pracy, twój szef w prezencie daje ci … kurs szybowcowy. Czy nie zakochałbyś się w firmie na długie lata? Może nawet byłbyś skłonny wybaczyć nieco za rzadkie premie.
Na temat tego, jak budować zaangażowanie pracowników napisano wiele. I niektóre firmy rzeczywiście starają się dbać o to, by pracownicy byli w ich firmach szczęśliwi. Inwestują w dodatkowe kursy, pracują nad komunikacją , pozwalają na elastyczny czas pracy. Rzadko jednak próbują łączyć życie prywatne pracownika z zawodowym – a przecież dla większości z nas nasze życie w całości jest ważne (a nie tylko czas w pracy lub po pracy).
Jeden z Kanadyjskich coachów – Michael Falcon sugeruje, że pracodawcy mogliby podbić zaangażowanie pracownika prostą metodą. Pytając ich na początku ich pracy o ich marzenia (poza zawodowe) a następnie, w ciągu następnych lat pracy – jeśli są z pracownika zadowoleni – umożliwić im realizację tych marzeń. Np. opłacając kurs językowy czy fundując bilety na Bali. Oczywiście, jest to kosztowne, ale wzrost zaangażowania pracowników murowany. Zgadzacie się z tą tezą?