Mini – ja, czyli kogo lubią zatrudniać szefowie?
Czy managerowie zawsze są w stanie wybrać najbardziej odpowiedniego kandydata do pracy spośród tych, których zaprezentuje im dział HR lub firma Head Huntingowa? Otóż niekoniecznie. Bardzo często, zamiast najlepszego kandydata, wygrywa w procesie rekrutacji te, który jest do managera najbardziej podobny. Nic w tym zresztą dziwnego – lubimy ludzi podobnych do nas. Niemniej jednak, taki sposób rekrutacji nie tylko owocuje odrzuceniem dobrych kandydatów, ale również prowadzi do strat biznesowych.
Wybieranie „mniejszego siebie”, polega na tym, że w procesie rekrutacji, managerowi bardziej podoba się ten kandydat, który jest do niego jak najbardziej podobny. Mniejsza to strata, jeśli podobieństwo opiera się na wyglądzie fizycznym czy miejscu pochodzenia. Znacznie większe ryzyko tworzy się jednak wtedy, kiedy manager wybiera kandydata podobnego w stylu pracy i zarządzania.
Dlaczego to zagrożenie? Przecież teoretycznie powinno się managerowi z osobą podobną pracować lepiej. Wie, czego się spodziewać po takiej osobie i ma jasność, jak osoba ta zareaguje na trudności czy sukcesy. W praktyce firmy jednak, zbiór bardzo podobnych do siebie jednostek powoduje, że firma traci możliwość rozwoju i staje się mniej odporna na dynamiczne zmiany na rynku. Brak różnorodności wśród personelu powoduje bowiem, że trudniej wyłapać błędy i zagrożenia (wszyscy „przyklaskują podobnym pomysłom”) i mniejsze są szansę na to, że ktoś z firmy wpadnie na innowacyjny pomysł („większość pracowników myśli bowiem podobnie”). Niestety, mimo tych zagrożeń, bardzo wielu managerów stosuje „rekrutację lusterkową”.
A teraz odpowiedzcie sobie na pytanie – jak bardzo jesteście podobni do swojego przełożonego?