Zrezygnuj z pracy za 1000$ – rekrutacja w Zappos
Część z Was pewnie już słyszała o dość nietypowej metodzie rekrutacyjnej firmy Zappos (to amerykański sklep z obuwiem i odzieżą, kupiony jakiś czas temu przez Amazon). Otóż firma Zappos, po rekrutowaniu pracowników i wysłaniu ich na 4 tygodniowe szkolenie, podczas którego świeżutcy pracownicy zapoznają się z filozofią firmy, daje im ciekawą ofertę – „bierz 1000$ i spadaj” (w nieco oczywiście milszej formie). Ta oferta prezentowana jest po pierwszym tygodniu szkolenia.
Płacenie ludziom za to, aby nie rozpoczynali pracy to ewenement. Po co Zappos to robi? Otóż firma zawsze stawiała ogromny nacisk na obsługę klienta. Filozofią firmy jest duży, ale zintegrowany zespół lojalnych pracowników, dla których praca jest misją. Propozycja zapłaty 1000$ w zamian za rezygnację z pracy jest próbą odsiania tych pracowników, którzy nie do końca zgadzają się z filozofią firmy i którzy mogliby w pracy nie być tak efektywni i lojalni jak Zappos by sobie życzył. Podobno, przy każdym szkoleniu odpada tak 10% osób.
Aby taka metoda rekrutacji była możliwa, Zappos musi mieć doskonale wyszkolony dział HR, który jest w stanie odsiać tych pracowników, którzy przyszliby do firmy skuszeni jedynie wizją wysiedzenia miesiąca i otrzymania 1000$. Z drugiej strony firma uważa, że lepiej jest nawet dopłacić do interesu i od razu pozbyć się pracownika, który do firmy nie pasuje i który albo byłby nieefektywny, albo i tak by rychło odszedł…
Sposób rekrutacji Zappos jest wyjątkowy – pozostaje jednak pytanie czy zawsze zadziała. O metodzie firmy zrobiło się głośno w połowie 2008 roku, a więc nieco przed kryzysem. Czy teraz mniej osób odchodzi z firmy, skoro znacznie trudniej jest znaleźć pracę?
Ciekawią mnie (jako rekrutera i jako człowieka) dwie rzeczy – czy macie w swoim doświadczeniu takie sytuacje, że gdyby pracodawca na początku pracy zaproponował Wam 1000 zł za odejście z firmy to zdecydowalibyście się? I ile teraz trzeba by „zaproponować”, by rzeczywiście pracownik, który nie jest filozofią firmy zachwycony zdecydował się wziąć pieniądze i oszczędzić sobie nerwów, a firmie nielojalnego pracownika – jak uważacie?