Z jakich źródeł korzystają rekruterzy sprawdzając kandydata w Internecie?
Wczoraj moja znajoma, umieściła w Swoim profilu na Facebook zdjęcia z imprezy sprzed kilku lat. Znalazła się na nich moja druga znajoma i – proszę mi wierzyć – nie wygląda na nich korzystnie (na pewno nie chciałaby, aby to zdjęcie trafiło w ręce jej przełożonego). Social Media sprawiają, że powoli tracimy kontrolę nad tym, co o nas można znaleźć w Internecie – nadal jednak to my samy w przeważającej większości jesteśmy autorami tego, co o nas w Sieci jest. A dane te, coraz częściej są wykorzystywane przez rekruterów. Nadszedł czas, kiedy nie tylko zdjęcie w lateksowym wdzianku może pozbawić Cię pracy. Na co zatem dodatkowo uważać?
Serwis Lifehacker opublikował listę źródeł, z których rekruterzy najczęściej czerpią wiedze o kandydatach. W Polsce sprawdzanie kandydatów w Internecie nie jest jeszcze bardzo popularne, ale coraz więcej agencji i firm wykorzystuje tą metodę, by dowiedzieć się czegoś więcej o pracowniku. Skąd czerpią wiedzę?
- 78% korzysta z wyszukiwarek (czyli po prostu wrzucają nazwisko kandydata w Google lub Bing) – metoda skuteczna przy tych kandydatach, którzy mają mniej popularne personalia. Anny Kowalskiej raczej się w ten sposób nie znajdzie.
- 63% korzysta z serwisów społecznościowych (typy Facebook, Nasza – Klasa) – w takich serwisach sprawdzimy zarówno to jak kandydat się wypowiada, w jakich tematach a także będziemy w stanie obejrzeć kilka prywatnych fotek (zwłaszcza jeśli kandydat nie zadbał o prywatność)
- 59% korzysta ze stron umożliwiających wymianę zdjęć (w Polsce poza stronami typu Flickr.com, będą to też takie serwisy jak Fotka.pl – tylko czekać, jak dzisiejsze 15 latki zaczną w panice kasować swoje zdjęcia)
- 57% korzysta z profesjonalnych stron społecznościowych (np. Goldenline) – mamy tu dostęp do CV oraz listy kontaktów kandydata – czyli wiemy kogo kandydat zna i kogo w razie czego można podpytać
- 48% korzysta z informacji na stronie internetowej kandydata (w Polsce metoda autopromocji jeszcze bardzo mało popularna – najczęściej strony posiadają graficy bądź programiści)
- 46% korzysta z blogów, które piszą kandydaci (pamiętajmy, że blog może być profesjonalny – ekspercki, a może być tez blogiem o byle czym, co staje się dodatkową kopalnią wiedzy o kandydacie)
- 41% korzysta z mikroblogów – Twitter, Blip – dzięki temu można nie tylko zaobserwować to co interesuje kandydata, ale również to, ile czasu w pracy poświęca na „niepracowanie” – jeśli Blipuje w czasie godzin pracy.
- 34% korzysta z forów internetowych i grup dyskusyjnych – tu wprawdzie użytkownicy często używają Nicków, ale sprawny rekruter z zacięciem infobrokerskim dokopie się i do takich danych.
- 32% korzysta z serwisów oferujących wirtualne życie (np. Second Life) – w Polsce raczej marne źródło wiedzy
- 27% korzysta ze stron z grami online – tu nieco trudniej wyobrazić mi sobie śledzenie kandydata, ale jeśli znamy jego nick, to można sprawdzić, czy nie zajmuje się czasem w pracy grą na Travianie przez pół dnia.
- 27% rekruterów korzysta z profesjonalnych serwisów oferujących usługę gromadzenia danych online na życzenie (czyli płaca innym firmom za to, że ktoś za nich wyciągnie wszystkie Internetowe brudy kandydata)
- 25% korzysta z serwisów aukcyjnych – bo zawsze warto wiedzieć na ile zamożny jest kandydat… popularne w Polsce Allegro, skutecznie zablokowało taka możliwość ukrywając nicki kupujących.
Jak widzicie – nie wystarczy tylko dbać o swój profil na Goldenline. Warto śledzić całość swojej bytności w Internecie i … sprawdzać znajomych czy czasem nie umieścili w swoim profilu jakiegoś naszego, kompromitującego zdjęcia.