7 przekonań, przez które kobiety nie potrafią negocjować wynagrodzenia
Kobiety zarabiają mniej. To fakt. Nie wszystkie i nie na wszystkich stanowiskach, ale średnia statystyczna jest nieubłagana – Panie są na rynku pracy poszkodowane. Z jednej strony winę ponoszą pracodawcy, którzy nie równają kobietom pensji do męskich wynagrodzeń. Z drugiej jednak, winne są same kobiety, które rzadziej negocjują, a kiedy to robią, okazuje się, że nie do końca wiedzą jak. W efekcie, nawet jeśli coś wynegocjują, to i tak jest to mniej niż udałoby się wynegocjować mężczyźnie. Kiedy rozmawia się z kobietami na temat wynagrodzenia, podwyżek i negocjacji łatwo zauważyć kilka stereotypów, którym same hołdują i które owocują tym, że kobiety niżej się cenią. Jakie to stereotypy? Drogie Panie – przeczytajcie i zastanówcie się ile z nich to wasze własne przekonania, które zamykają wam drogę to wyższych zarobków.
1.Kobiety nie są tak skuteczne w pracy jak mężczyźni
A kto tak powiedział? To, że wielu mężczyzn tak uważa, nie znaczy wcale, że tak właśnie jest. Nie ma badań, które potwierdziłyby, że kobiety generalnie radzą sobie w pracy gorzej. Poza tym, negocjujesz swoją podwyżkę a nie parytet dla kobiet. Co cię obchodzi to, że Pani Krysia z księgowości olewa swoją pracę? Rysiek z marketingu też nie należy do demonów prędkości i zaangażowania prawda?
2.Szef jest mężczyzną – woli promować mężczyzn
Szef – jeśli tylko ma głowę na karku – woli promować pracowników efektywnych, którzy pomnażają jego zyski. Jeśli jesteś pracownikiem cenionym, produktywnym, Twoje zaangażowanie jest spore, a ilość błędów nie duża, to dlaczego szef miałby woleć pracownika o gorszych wynikach, ale nie posiadającego piersi? Może zanim podejmiesz to założenie dowiesz się, co dla szefa w pracy pracowników jest ważne i od czego uzależnia ich progres finansowy?
3. Jak będę pokazywać zaangażowanie to nie będę musiała prosić o podwyżkę
Oczywiście, że przyjemniej jest zostać docenionym i nagrodzonym bez proszenia się o to. Niemniej jednak pomijając firmy, które planują co roku budżet na wynagrodzenia i podwyżki są rozdzielane przez kierownictwo w określonym czasie na podstawie twardych wskaźników, w większości firm podwyżka pensji dla pracownika zależy od widzimisię szefa czy managera i tego, w jaki sposób oceni on przydatność pracownika, zechce go zmotywować czy zatrzymać w firmie. Ważne by zrozumieć, że wielu szefów nie widzi potrzeby nagradzania podwyżką pracownika dopóki ten się o nią nie upomni. Szefowie ci, wychodzą z założenia, że pracownik – jeśli pracuje efektywnie i się nie skarży ani nie prosi o podwyżkę, to najwyraźniej mu wystarcza. To po co mu dawać więcej? Jeśli Twoi koledzy chodzą po podwyżki a ty nie, to będziesz wprawdzie cenionym pracownikiem, ale na stałym poziomie wynagrodzenia.
4.Jak pójdę po podwyżkę, to szef pomyśli, że jestem arogancka
Nasza kultura nauczyła nas – kobiety być cichymi i potulnymi. Cerując skarpety i gotując, mamy czekać na walecznego mężczyznę, który wróci z polowania i rzuci nam do stóp skrwawioną zwierzynę po czym pójdzie do lodówki po piwo. Boimy się same sięgać po oręż by zatłuc metaforycznego dzika. Uważamy, że stajemy się wtedy niekobiece , bo czekać aż Pan i Władca da jest naturalne, ale samej brać to już wynaturzenie. Takie właśnie myślenie kryje się za przekonaniem, że jeśli same pójdziemy rozmawiać o wyższym wynagrodzeniu, to nasz przełożony uzna nas za aroganckie. A o naszym koledze tak nie myśli prawda?
5.I tak mi się nie uda
To jedno z moich ulubionych przekonań. Ma mniej więcej takie same umocowanie w rzeczywistości jak przekonanie dziewicy, że przy pierwszym razie nie można zajść w ciąże. Dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Szkopuł w tym, że idąc na rozmowę z przekonaniem, że polegniemy w negocjacjach, raczej na pewno tak się stanie. Jeśli nasz szef bez mrugnięcia okiem da nam podwyżkę po dwóch zdaniach będzie to oznaczało jedynie jedno – do tej pory płacił nam tak mało, że aż jemu samemu było wstyd. Negocjacje nie są sytuacją w której ma ci się udać – są rozmową na temat tego, czy dwie negocjujące strony są w stanie wypracować takie warunki wzajemnej zależności, które pozwolą na zadowolenie z obu stron. Jeśli wyjdziesz z nich niezadowolona to znak, że trzeba szukać nowej pracy. Pamiętaj jednak, by się do negocjacji dobrze przygotować. Pieniądze to nie jedyna rzecz, którą można negocjować.
6.Pójdę za miesiąc, jak tylko skończę ten projekt
Rok później nadal zarabiasz tyle samo, bo w międzyczasie pojawiło się 12 kolejnych projektów, z których każdy miał być zwieńczony tak oszałamiającym sukcesem, że wierzyłaś, że szef sam rzuci ci pod nogi znacznie większy czek. No niestety to nie działa.
Jeśli masz tendencje do odkładania negocjacji wyznacz sobie ostateczną datę w jakiej chcesz zarabiać więcej (powiedzmy za pół roku) i przypominaj sobie o niej stale rozważając pójście po podwyżkę. Jeśli data nadejdzie a tym nadal będziesz przed spotkaniem w sprawie podwyżki z Twoim przełożonym to pozostają ci dwie opcje – pogodzenie się z tym, że będziesz zawsze zarabiać mało i dajesz się wykorzystywać swojemu pracodawcy albo zmiana pracy po to,by na rozmowie kwalifikacyjnej móc od razu podać nowe, wyższe oczekiwania finansowe.
7. To wszystko wina mojej matki
Za dużo się naczytałyśmy poradników psychologicznych i naoglądały dramatów obyczajowych. I owszem, jako psycholog uważam, że spora część naszych problemów, to kwestia naszego wychowania, ale nie można wszystkiego zwalać na biedną rodzicielkę. W końcu to nie ona, a my pracujemy w firmie i to my zasługujemy na podwyżkę!
A jakie przekonania wy macie w swoich głowach kiedy myślicie o negocjacji wzrostu wynagrodzenia?