Jak przyłapać kandydata na kłamstwie
czyli uważajcie czym się chwalicie na rozmowie rekrutacyjnej
Zarówno w CV jak i na rozmowach kwalifikacyjnych kłamiemy (albo mówiąc delikatniej rozmijamy się z prawdą). Oczywiście nie wszyscy kłamią a poziom rozmijania się jest różny, ale z perspektywy pracodawcy ważne jest, by takie kłamstwo wyłapać i zatrudnić osobę, która rzeczywiście będzie w stanie swoje obowiązki wykonać a nie tylko ściemniać. Jak to mogą robić?
Wyłapanie kłamstwa nie jest proste. Niezależnie od doświadczenia jakie ma za sobą osoba rekrutująca, wskazanie kłamcy zdarza się tylko w połowie przypadków. Dlatego też naukowcy i psycholodzy starają się stworzyć testy, które będą w stanie zbadać prawdomówność kandydatów. Nie martwcie się – na razie testu, który mógłby być uznany za skuteczny nie ma, ale … pracodawca na rozmowie rekrutacyjnej może wykorzystać technikę zwaną aprobatą stanowiskową.
O co tu chodzi? Otóż założenie jest takie, że skoro chcemy zdobyć pracę i nie mamy problemów z kłamaniem (czyli nie jesteśmy nazbyt prawdomówni), to będziemy twierdzić, że mamy doświadczenie w obszarach, w których doświadczenia nie mamy. Jak jednak można sprawdzić na 100% to, czy rzeczywiście nie mamy w danym obszarze doświadczenia? Pytając nas o coś, co nie istnieje.
Przykładowe pytanie (np. na stanowisko handlowca) może brzmieć: czy stosował Pan podczas negocjacji technikę” otwartej książki”? Jeśli kandydat odpowie ze swadą „i owszem, zdarzało mi się” -wtedy pracodawca wie, że kandydat łamie, bo takiej techniki nie ma! W ten sposób, zadając kilka pytań o nieistniejące narzędzia, programy czy umiejętności można zbadać, czy kandydat kłamie.
Zatem kiedy ktoś kiedyś zapyta was o coś, o czym nigdy w życiu nie słyszeliście, to nie idźcie w zaparte twierdząc, że zęby na tym zjedliście, bo może się okazać, że to po prostu test na to, czy jesteście prawdomówni.