Rekrutacja przez "pirackie oprogramowanie”
Z duszą na ramieniu, popełniając przestępstwo, ściągasz piracką wersję programu graficznego. Otwierasz, a tam zamiast upragnionego programu… oferta pracy! Taką „niespodziankę” grafikom komputerowym przygotowała agencja reklamowa Ogilvy.
Agencja wyszła z założenia, że najtrudniej jest sprawić, by kandydaci, którzy posiadają wymagane kompetencje dowiedzieli się o ofercie pracy. Oczywiście, można zamieścić standardowe ogłoszenie rekrutacyjne, ale niestety, trafi ono jedynie do tych osób, które sprawdzają serwisy rekrutacyjne. A co z tymi, którzy pracę mają (ale mogliby ją zmienić przy odrobinie zachęty) lub tymi, którzy nie mają w zwyczaju śledzić wszystkich serwisów rekrutacyjnych (lub np. mieszkają za granicą i nie myślą o przeprowadzce)? Zatem Ogilvy postanowiło dotrzeć do kandydatów inaczej – zastanowili się, czego potrzebuje każdy dobry designer komputerowy. Otóż taka osoba potrzebuje oprogramowania. Tajemnicą poliszynela jest też to, że wiele osób korzysta z pirackich i nielegalnie pobieranych wersji oprogramowania. Umieszczono zatem w Sieci „pirackie wersje” pakietu Adobe, które choć miały takie nazwy jakie miałby plik z oprogramowaniem, w rzeczywistości okazały się – zaproszeniem do udziału w procesie rekrutacji.
Moralnie to nieco dwuznaczne – taka forma przyciągania kandydatów jest swego rodzaju przyzwoleniem agencji na to, by korzystać z pirackiego oprogramowania. Z drugiej strony nie da się ukryć, że cel osiągnęli – dotarli do tych osób, o których im chodziło. Co sądzicie o takiej rekrutacji?