Fałszywy ksiądz – opcja na fuchę w Japonii
Nie możesz znaleźć pracy? Może rozwiązaniem jest wyjazd do Japonii i najmowanie się za księdza na uroczystościach weselnych? To podobno niezwykle popularne i intratne zajęcie dla obcokrajowców, którzy choć odrobinę mówią po Japońsku. Można uznać, że tego rodzaju fucha nawet nie jest grzechem – w końcu osoby biorące „chrześcijański ślub” zazwyczaj są szintoistami.
Globalizacja spowodowała, że kultury różnych krajów zaczęły się wzajemnie przenikać i czerpać z siebie garściami. My przejęliśmy na przykład od USA Halloween oraz Dzień Zakochanych. A Japończycy zamiłowanie do ślubów w chrześcijańskim obrządku – każda kobieta chce się przecież choć raz w życiu poczuć jak księżniczka, a chrześcijański rytuał z biała suknią, welonem i kwiatami zdecydowanie to zapewnia.
Im więcej Japończycy oglądają zachodniej telewizji i widzą jak ładnie wygląda ślub w chrześcijańskim obrządku, tym częściej sami chcą taki sobie sprawić. Problem w tym, że w Japonii żyje zaledwie 1,5% chrześcijan co sprawia, że znalezienie księdza graniczy – nomen omen – z cudem. Dlatego też firmy zajmujące się organizacją ślubów i wesel chętnie wynajmują fałszywych księży. Wystarczy, by mężczyzna miał europejskie rysy, odrobinę mówił po Japońsku i nie pomylił się w obrządku, którego oczywiście zostanie nauczony. Prosta metoda na zarabianie, prawda? Zwłaszcza, że fałszywy ksiądz dostaje nawet kilkaset dolarów za 20 minutową ceremonię… a tym, że ślub tak naprawdę jest mało ważny, nikt się nie przejmuje – w końcu i tak trzeba udać się do urzędu.
źródło:odditycentral.com
fot.:Caetano Lacerda/SXC.hu