PIP deklaruje zmiany, a kobiety tyrają
Zastraszane, mobbingowane, pracujące ponad siły bez umowy o pracę- oto obraz warunków pracy wielu kobiet w Polsce. Zwłaszcza w niektórych sklepach samoobsługowych. Nawet badania warunków pracy kobiet w hipermarketach nie pomagają, bo badania i dane mimo iż rzetelne nie mają jak być wykorzystane w walce o poprawę warunków pracy. W jednym z białostockich sklepów całodobowych, kobiety postanowiły wziąć sprawę w swoje ręce i upublicznić koszmar pracy z jakim stykają się na co dzień. Wydaje się jednak, że niewiele to pomoże…
A co takiego dzieje się w Białymstoku?
W jednym z białostockich sklepów całodobowych, którego nazwa nie została upubliczniona, pracujące kobiety mają naprawdę ciężko – pracują bez umowy o pracę, nierzadko kilka nocy pod rząd, a po trzech miesiącach pracownik i tak jest najczęściej zwalniany.
Sklep cały czas prowadzi nabór – teraz już na własną rękę, bowiem po skargach od byłych pracownic, Urząd Pracy przestał tam kierować bezrobotnych. PIP deklaruje że kontroluje sklep częściej niż inne. Tylko co z tego, skoro wizyta jest zawsze zapowiedziana.
Jak widać, o procederze wyzysku wie i Urząd Pracy i PIP. I co ? I nic. Prawo i instytucje okazują się być bezsilne.
Wydaje się, że jedynym sposobem przeciwdziałania takim postawom pracodawcy jest nagłośnienie sprawy i zadbanie o to aby…do pracy u takiej osoby nikt się nie zgłosił. Niestety, wizja zarobku – nawet marnego i krótkotrwałego jest dla wielu bezrobotnych lepsza niż walka z wiatrakami za jaką uważa się przeciwstawienie pracodawcy. Problem w tym, że dopóki godzić będziemy się na takie warunki pracy, nic się nie zmieni.
Więcej o polityce pracy w białostockim sklepie, przeczytacie tu.
fot.: Jay Simmons