Szaleństwa na Fejsie = zamknięte drzwi na Harvard
Harvard to najstarsza i jedna z najbardziej prestiżowych uczelni w USA. Aby znaleźć się w gronie 20 tys. szczęśliwców, którzy studiują na Harvardzie trzeba wykazać się nie tylko ogromną wiedza i potencjałem intelektualnym, ale również nienaganną opinią. Tej zaś, zaszkodzić mogą media społecznościowe.
Nigdy chyba jeszcze, nasze życie prywatne nie było tak mocno dostępne publicznie jak dziś – co w pewien sposób zabawne – udostępniamy je świadomie. Komentarze, zdjęcia a nawet mikroblogi na których codziennie dzielimy się z innymi tym co robimy lub widzimy powodują, ze jeśli ktoś bardzo chce, może dowiedzieć się o nas naprawdę wiele. Pisałam już nie raz, o tym, w jaki sposób rekruterzy wykorzystują media społecznościowe w rekrutacji – jak jednak donosi latimes.com, narzędzia te, wykorzystuje również Harvard, by prześwietlić swoich przyszłych studentów.
Wizerunek nie licujący z prestiżową uczelnią, który wyłoni się z monitoringu działalności kandydata w Internecie, może zaważyć na tym, że student na Harvard się nie dostanie. Oczywiście, co sprytniejsi kandydaci zaczynają wykorzystywać media społecznościowe po to by swoje szanse zwiększyć i świadomie tak publikują treści by wydać się bardziej odpowiednimi kandydatami. Czy zatem grozi nam to, że pozornie mając wolność wypowiedzi w Internecie i traktując Sieć jako narzędzie wolności, będziemy zmuszeni rozmijać się z prawdą i nieco udawać, aby nie złamać swojej kariery? Czy to już nie nieco zbyt dalekie wykorzystanie mediów społecznościowych?