1200 zł – minimum opłacalności pracy dla bezrobotnego
„Za najniższą krajową do pracy nie pójdę”. Takie słowa często słyszą pracownicy Urzędów Pracy. Za ile zatem zgodziłaby się pracować osoba bezrobotna? Choć oczywiście zależy to zarówno od regionu kraju jak i wykształcenia i doświadczenia pracownika, z badania PARP i Uniwersytetu Jagiellońskiego wynika, że takim najniższym opłacalnym przedziałem jest kwota 1200 – 1700 zł netto.
Tam, gdzie panuje większe bezrobocie, oczekiwania finansowe osób bez pracy są niższe. Na mniejsze stawki są też w stanie zgodzić się kobiety i to niezależnie od tego jakie mają wykształcenie i staż pracy. Po prostu od razu mają niższe oczekiwania finansowe niż mężczyźni.
W ramach badania PARP zapytano też bezrobotnych o podejmowanie pracy na czarno. Nie wiem na ile rzetelnie można traktować wyniki tego typu deklaracji, ale z badania wynika, że na czarno pracuje co 10 ty bezrobotny. Największą „popularnością” cieszą się takie województwa jak podkarpackie, świętokrzyskie, łódzkie, śląskie, podlaskie.
Z badań wynika też, że Polacy nie lubią się dokształcać. A raczej dokształcamy się nieco nieodpowiednio. Chodzi o to, że osoby które mogłyby pracować na stanowiskach poszukiwanych – czyli jako robotnicy wykwalifikowani, nie chcą się dokształcać. W efekcie pracy nie mają, a rynek potrzebuje takich osób jak spawacze, szwaczki, dekarze, glazurnicy. Z drugiej strony, osoby z wykształceniem wyższym dokształcają się chętnie. Problem w tym, że wielu z nich nie zdobywa jednocześnie doświadczenia, a kolejne kursy i studia podyplomowe owocują przeedukowaniem – dla pracodawcy bowiem osoba nawet z pięcioma dyplomami może wcale nie być więcej warta niż osoba z jednym dyplomem, ale za to doświadczeniem zawodowym. Dokształcają się też osoby, które wybrały kiepski kierunek studiów, po którym nie ma pracy. Byle tylko robiły to z głową…