Opieka nad dzieckiem a postrzeganie pracownika przez pracodawcę
Czy kobieta, która prosi pracodawcę o możliwość elastycznego ustalenia czasu pracy ze względu na konieczność opieki nad dzieckiem jest postrzegana tak samo czy może gorzej niż mężczyzna, który poprosiłby o o samo? Stereotypowo, konieczność zajmowania się rodziną przypisujemy kobiecie. I okazuje się, że jeśli to mężczyzna chce zajmować się dzieckiem, pracodawca nie postrzega tego jako minus – wprost przeciwnie – traktuje go lepiej, niż potraktowałby kobietę w takiej samej sytuacji.
Christin Munsch z Uniwersytetu Furman przeprowadziła ciekawe badania dotyczące tego, czy mężczyźni i kobiety są traktowani na równi w sytuacji, kiedy muszą godzić życie zawodowe z prywatnym w kontekście opieki nad dziećmi. Badanych poproszono o to, by spróbowały ustalić z szefem bardziej elastyczny czas pracy – np. oparty o częściową pracę zdalną lub możliwość przychodzenia do pracy poza standardowymi godzinami otwarcia biura. Badani mieli swoją prośbę motywować na różne sposoby – część również tym, że muszą zająć się dzieckiem. Następnie sprawdzono, ile osób rzeczywiście otrzymało zgody od swoich pracodawców oraz jak pracodawcy postrzegali pracownika, który miał taką prośbę. Co się okazało? Otóż mężczyźni okazali się wyraźnie faworyzowani w dostępie do elastycznego czasu pracy, jeśli swoja prośbę motywowali koniecznością opieki nad dzieckiem. Mało tego, byli postrzegani znacznie lepiej, niż kobiety, które prosiły o to samo.
Wśród mężczyzn proszących o elastyczny czas pracy ze względu na dzieci, zgodę uzyskało prawie 70% mężczyzn. Dla porównania, taki efekt udało się uzyskać 56% kobiet. Inaczej też pracownicy byli postrzegani. Aż 24% mężczyzn zostało ocenionych jako przyjaźnie nastawione osoby i jedynie w 2,7% pracodawca uznał, że pracownik jest w pracę niezaangażowany. W przypadku kobiet, pozytywna reakcja na jej prośbę (czyli ocena pracownika jako osobę sympatyczną i przyjazną) wystąpiła tylko w 3% przypadków, za to aż 15,5% pracodawców oceniło taką kobietę jako niezaangażowaną w pracę.
Z badania wysuwa się jeden niepokojący wniosek – mimo mówienia o równouprawnieniu, nadal oczekuje się, że to kobieta będzie zajmować się dziećmi. To jeszcze nie problem – gorzej, że oczekuje się od niej, że będzie godzić obowiązki zawodowe oraz prywatne tak, by nie miało to żadnego wpływu na pracę. Jeśli jednak to mężczyzna chce zajmować się dzieckiem, ma u pracodawcy „fory”. Jest uznawany za „porządnego chłopa” i pracodawca nie postrzega jego prośby jako wyraz niezaangażowania w pracę, tak jak ma to w zwyczaju jeśli to kobieta prosi o elastyczny czas pracy.