Dlaczego niektórych młodych pracowników nie da się nauczyć zawodu
Czyli co różni tych, którzy mają pracę od tych, którzy nie mogą jej znaleźć.
Dziś wróciłam do artykułu sprzed dwóch lat, dotyczących tego, jakich umiejętności najczęściej brakuje młodym pracownikom. Niestety, takich cech jak pokora, współpraca w grupie czy inicjatywa nadal brakuje – podkreślają to niemalże wszyscy managerowie większych korporacji, którzy w ramach swojej pracy współpracują ze stażystami lub osobami z niewielkim doświadczeniem.
Kilka głosów od czytelników podkreślało jednak to, że to pracodawca odpowiada za nauczenie młodego pracownika wszystkiego co powinien na swoim stanowisku umieć. Problem w tym, że nie zawsze jest to możliwe – nie dlatego, że pracodawca nie chce, ale dlatego, że część młodych – dzięki swojej życiowej postawie – jest po prostu niewyuczalna. To tak jak w szkole – jedni mają piątki a inni ledwo przechodzą z klasy do klasy i choć bywa, że ci słabi uczniowie mogliby być lepsi gdyby poświęcić im więcej uwagi, to wielu orłami nie będzie, nawet jeśli poświęcić im mnóstwo czasu – tak samo jest z pracownikami. Co przeszkadza młodym ludziom w tym, by się uczyć i dlaczego część jest niewyuczalna? Po rozmowach z pracodawcami, którzy skarżyli się na młodych wyłania się tu kilka problemów.
„Ja już się uczyłem – pięć lat studiowałem”
I więcej nie będę się uczył, bo ileż można. Taka postawa u młodych pracowników sprawia, że uczenie ich czegokolwiek jest niezwykle trudne. Dajesz książkę do przeczytania – leży nieruszona. Ewentualnie pracownik jest skłonny przejrzeć ją, ale pod warunkiem że zrobi to w godzinach pracy w ramach wynagrodzenia, a nie w domu. Jest to ciekawa postawa – w trakcie studiów student uczy się w domu i nie narzeka, ale jak tylko dostanie dyplom, to nawet jeśli zaczyna pracę w innym obszarze, ze studiami nie związanymi, już się uczyć nie chce. No chyba, że mu za to zapłacą. Często nie ma wśród młodych ludzi otwartości nawet na to, by praktyczną część nauki realizować w ramach pracy (za wynagrodzeniem) a teoretyczną (książki, artykuły ) po pracy. Tymczasem pracodawca nie widzi sensu płacenia za to, że pracownik czyta książkę – jeśli nie ma gotowości do nauki, to lepiej poszukać takiego, który ma. Dlatego część młodych znajduje pracę, a część nie.
„Ja wiem lepiej”
Kolejna postawa, która mocno przeszkadza w tym, żeby się czegoś nauczyć to przekonanie o tym, że się już wszystko umie. A jeśli przełożony pokaże takiemu pracownikowi, że jednak zrobił coś nie tak jak trzeba, to reakcją nie jest „o, faktycznie, to pokaż mi jak to zrobić” tylko myślenie „ależ się czepia, przecież jest dobrze”, lub spieranie się z menedżerem o to, że metoda pracownika jednak jest lepsza. Przy kolejnym podejściu do takiego samego zadania, pracownik nie postępuje tak, jak mu powiedziano, tylko ponownie robi „po swojemu”. Po kilku takich próbach nauczenia pracownika jak coś powinno być zrobione i kolejnych wpadkach, przełożony macha ręką i czeka na to, aż umowa dobiegnie końca lub ją po prostu rozwiązuje. Reakcja pracownika? „Sami debile tu pracują i mnie nie doceniają.”
Pracodawcy, którzy zatrudniają młode osoby liczą się z tym, że popełniają one błędy. Kluczem jest jednak nauka na tych błędach i nie popełnianie ich cały czas od nowa. Postawa „ja wiem lepiej” nie pozwala uczyć się na błędach. Dlatego część młodych (ci, którzy się na błędach uczą) znajduje pracę, a część nie.
„Wcale mi nie zależy”
Postawą, która mocno irytuje pracodawców jest brak jakiegokolwiek zaangażowania w pracę widoczna na pierwszy rzut oka już po paru dniach pracy czy stażu. Czym się objawia? Spóźnianiem się o pracy, wyłączaniem komputera na 10 minut przed końcem dnia i czekaniem w „blokach startowych” na wyjście za pięć 16.00, ignorowaniem poleceń i brakiem zainteresowania tym, co się dzieje w dziale. Oczywiście, pracodawcy powinno zależeć na tym, by pracownik mógł się nauczyć zawodu, ale jeśli pracownikowi na tym nie zależy, to nie ma tu możliwości manewru.
Pracownicy, którym zależy na pracy dopytują, szukają rozwiązań i wykazują się choćby minimalną inicjatywą. Zadają pytania „a dlaczego tak?”, „jak to zrobić?, „pokaż mi”. Dlatego część młodych ma pracę, a część nie.
„Nie wiem jak to zrobić. To może nie będę się za to brał”.
Niestety nie ma pracy, w której wszystkie zadania, które się wykonuje są przyjemne i pasjonujące. Nawet osoby kochające swoją pracę, są w stanie wskazać takie obszary pracy, które ich złoszczą i są żmudnym i nudnym obowiązkiem. Niestety wielu młodych tego nie rozumie, a jeśli dostają zadanie zbyt trudne lub zbyt nudne po prostu je ignorują. Tak, jakby takiego zadania nie dostali. Na pytanie, dlaczego nie zrobili tego co mieli zrobić, znajdują mnóstwo wymówek „a , bo zająłem się tamtym”, „nie zdążyłem”, „nie sądziłem że to ważne”, „w zasadzie to nie wiem jak to zrobić, ale nie chciało mi się dopytać”. Żaden pracodawca nie może pozwolić sobie na to, by zatrudniać osobę, która będzie wybierać czym się zajmie a czego robić nie będzie – nawet przedsiębiorcy borykają się z koniecznością robienia rzeczy których nie lubią. Przykładowo, działający na freelansie grafik komputerowy musi pozyskać sobie klienta, musi z nim rozmawiać. Jeśli będzie skupiał się tylko na tworzeniu, to nic nie zarobi, bo będzie tworzył do szuflady.
To, co odróżnia młodych którzy łatwo znajdują pracę od tych, którzy jej nie mogą znaleźć lub utrzymać jest świadomość tego, że czasem trzeba w pracy zrobić również to, czego się nie lubi.
Nie całe młode pokolenie ma problemy w tych obszarach. Część wykazuje zainteresowanie, pokorę i inicjatywę. Chce się uczyć i czerpie garściami z tego, co oferuje pracodawca. Te osoby robią karierę – bez problemu dostają się na płatne staże, potem otrzymują propozycje pozostania w firmie i po kilku latach same są mentorami dla młodych. To na takich ludzi pracodawcy czekają i mówią, że warto inwestować w staże, bo się czasem trafi perła.
Część chodzi na rozmowy kwalifikacyjne i nic. Ewentualnie dostaje się na staż, ale po miesiącu nie pojawia się żadna propozycja pracy. Po kilku stażach nadal nic. Jeśli jesteś w takiej sytuacji zastanów się, dlaczego akurat tobie nie wychodzi, skoro twój kolega jakoś sobie poradził. W czym był inny od Ciebie.