Jak wyglądałby Twój idealny dzień?
Ile czasu chciałabyś spać, pracować, rozmawiać przez telefon czy oddawać się relaksowi, by móc uznać, że Twój dzień był idealny?
Niemal każdy dorosły człowiek, obarczony licznymi powinnościami, lubi pomarzyć o takim scenariuszu. Dotyczy to zwłaszcza kobiet, specjalistek od wielozadaniowości, ale i fantazjowania.
Jeśli wierzyć reklamowym stereotypom, idealny dzień kobiety upłynąłby na jedzeniu czekolady i braniu kąpieli przy świecach, podczas gdy śliczne i czyściutkie dzieci grzecznie bawiłyby się na dalszym planie. Nasza bohaterka następnie położyłaby się do łóżka, by poczytać napisaną koślawym językiem powieść o bogatym rudym sadyście, który uwielbia pastwić się nad przygłupimi dziewicami. Na szczęście zespół niemieckich i amerykańskich badaczy z Uniwersytetu w Bremie oraz Georgia Institute of Technology odkrył, że nasze wymagania są nieco bardziej wyrafinowane. Naukowcy piszą w artykule w „Journal of Economic Psychology”, że idealne 24 godziny powinny składać się z dużej ilości snu oraz rozrywek towarzyskich.
By osiągnąć pożądaną życiową równowagę, 38-letnia Przeciętna Kobieta z Zachodu zaczyna dzień od pobudki po przespaniu pełnych ośmiu godzin – a więc doświadcza najbardziej fetyszyzowanej współcześnie przyjemności. Później wykonuje 16 różnych czynności, z których każda zajmuje nie więcej niż 106 minut. Dojazd do pracy zabiera jej ledwie 33 minuty, 98 minut poświęca na siedzenie przy komputerze, czytanie e-maili i przeglądanie stron, a właściwą pracę zarobkową kończy po błyskawicznych 36 minutach. Zakupy trwają niecałą godzinę, za to relaks aż 78 sielskich minut. Ćwiczy 68 minut dziennie (czy przypadkiem nie o godzinę i siedem minut za długo?), a przez telefon rozmawia łącznie 57 minut. Na kontakty towarzyskie przeznacza 82 minuty, a kolejne 50 na przyrządzanie smakowitych potraw dla przyjaciół lub rodziny (do tego dodajmy godzinę z kwadransem na konsumpcję pieczołowicie przygotowanych dań). 900 uczestniczących w badaniu kobiet wyraziło także ochotę aż na 106 minut „romantycznych” chwil, które w sumie zajmowały najwięcej czasu w ciągu wymarzonej doby, nie licząc snu.
Sam fakt, że jesteśmy w stanie snuć tego typu fantazyjne wizje wydaje mi się ogromną zasługą feminizmu, jak również antykoncepcji oraz wyręczającej nas w pracy technologii. Kiedyś w ramach zawodowego projektu żyłam przez 24 godziny jak Przeciętna Wiktoriańska Kobieta i powiem szczerze – między rąbaniem drewna, patroszeniem węgorzy, trzepaniem dywanów i opróżnianiem nocników nie dało się wygospodarować zbyt wiele czasu na relaks z przyjaciółmi. Co więcej, za pokrzepiającą uznaję dozę realizmu i asertywności u kobiet, które poproszone o wyobrażenie sobie wymarzonego dnia, wspominały o pracy (mniejsza o to, że zajmowała ona zaledwie pół godziny). Znamienny jest także brak jakiejkolwiek wzmianki o dzieciach, których wychowanie wciąż zbyt często spada w całości na barki kobiet.
Justine Roberts, niezmordowana założycielka serwisu dla rodziców Mumsnet, spytana o wymarzone 24 godziny wzdycha: – Zero minut na towarzyskie spotkania, około kwadransa na romans, a do tego jakiś tysiąc minut dla mnie samej, na spanie, krzątanie się do woli i jedzenie cukierków z orzechami.
Powieściopisarka Wendy Holden przyznaje: – Mój idealny dzień zacząłby się tak, że moje dzieci same wstałyby, ubrały się, pościeliły swoje łóżka, umyły zęby i zaczęły ćwiczyć grę na instrumentach, a ja nie musiałabym ani razu ich poganiać…
Jak wie każda brytyjska uczennica, Virginia Woolf twierdziła, że potrzebuje tylko własnego kąta, jednak w praktyce miała znacznie większe wymagania. 28 sierpnia 1939 roku zapisała: „Nasze życie prywatne jest wręcz cudowne. Odnajdujemy szczęście każdego dnia. Z radością gotujemy, czytamy, gramy w bule. Patriotyzm jest nam zupełnie obcy. Jak przetrwać wojnę? – oto jest pytanie”. Tragiczna śmierć Woolf pokazała, że pisarka nie umiała znaleźć na nie odpowiedzi. Pamiętniki Woolf przypominają nam o ulotnym uroku codzienności w niezagrożonym zagładą świecie.
Idealna doba [brytyjskiej prezenterki] Sue Lawley rozpoczyna się całkiem zwyczajnie: – Wstałabym po ośmiu godzinach snu, założyłabym stare ubrania i przez cały ranek gruntownie sprzątałabym jeden z pokojów, by wyglądał i pachniał zupełnie inaczej. Potem poszłabym do pobliskiego salonu na długi, porządny masaż, manicure i pedicure. Po powrocie do domu popijałabym szampana, słuchając wiolonczelowego koncertu Bacha. Rozkoszowałabym się zapachem przepysznej kolacji, przygotowanej przez najlepszego kucharza, jakiego znam – mojego męża Hugh. (…)
Równowagi życiowej nie można osiągnąć bez codziennej harówki, dzięki której fantazje stają się jeszcze przyjemniejsze. Ponadto, jak podkreśla wybitna pisarka Fay Weldon, „skąd mamy wiedzieć, jak wygląda idealny dzień, dopóki go nie przeżyjemy? A gdyby nawet się nam przydarzył, to każdy następny dzień byłby rozczarowaniem, ponieważ nie dorównywałby tamtemu. Cieszmy się tym, co jest tu i teraz”.
Źródło: kobieta.onet.pl