Nie przyjdę do pracy – mam nietoperza we włosach!
30 października, 2011
Jak co roku, serwis CareerBuilder przepytał ponad 4000 pracowników z różnych firm (w USA) i stworzył listę najbardziej dziwacznych wymówek, które wykorzystali pracownicy by nie przyjść do pracy. Jakie pomysły mieli pracownicy w tym roku?
Telefon do szefa z informacją o tym, że nie pojawimy się w biurze, to dla wielu pracowników trudna sprawa. Zwłaszcza wtedy, kiedy powód naszego opuszczenia dnia pracy jest cokolwiek kuriozalny. Na przykład taki:
- Moja 12 letnia córka ukradła mi samochód i nie miałem jak przyjechać do pracy, a nie chciałem zgłaszać kradzieży na policję.
- We włosy wplątał mi się nietoperz.
- Byłem na polowaniu i ugryzł mnie jeleń.
- Lodówka mnie przygniotła.
- Stałem w kolejce po kawę, kiedy w mój samochód wpadła ciężarówka z mąką i przysypała mi auto.
- Za dużo zjadłem na przyjęciu.
- Wypadłem z łózka i złamałem nos.
- Zaraziłem się przeziębieniem od mojego szczeniaczka.
- Moje dziecko wepchnęło sobie miętówkę do nosa i musieliśmy jechać na ostry dyżur. (to akurat chyba całkiem powszechne działanie małych dzieci, nie uważacie?)
- Zraniłem się w plecy, kiedy goniłem bobra.
- Miałem migrenę, po obejrzeniu zbyt dużej ilości wyprzedaży garażowych.
- Brat mojej żony został porwany przez kartel narkotykowy z Meksyku.
- Wypiłem borygo i musiałem jechać do szpitala.
- Wiadro z wodą spadło mi na głowę.
Przyznać trzeba, że niektóre wyjaśnienia powodów nieobecności w pracy są tak dziwaczne, że chyba musza być prawdziwe – trudno byłoby bowiem na poczekaniu wymyślić coś takiego, nie uważacie?