Zawód? Syrenka!
Do naszej kolekcji dziwacznych zawodów dołączmy kolejną dość nietypową profesję – syrenę. I nie chodzi tu o stary model dwusuwa, lecz o pół kobietę – pół rybę, pływającą i oddychającą pod wodą (bez butli z tlenem). Czy zawód ten rzeczywiście wymaga aż tak niezwykłych umiejętności?
Żyjące pod wodą syreny spotkać można w zachodniej Florydzie w Weeki Wachee Springs – popularnym wśród Amerykanów rejonie wypoczynkowym. Wśród atrakcji parku rozrywki są pokazy syrenich tańców. Te mityczne stworzenia można też obserwować podczas zwiedzania podwodnego świata. Tak po prostu sobie pływają – wraz z żółwiami morskimi, rybami i mięczakami.
Syren w Weeki Wachee jest około 20. Zanim zaczną występować w pokazach, kandydatki na syreny przechodzą szkolenie, podczas którego nie tylko uczą się tańczyć pod wodą synchronicznie, ale również wytrzymywać długo bez oddechu. Pracujące jako syreny dziewczęta twierdzą, że przy dobrym show, zapominają o oddychaniu na tak długo, że czasem wydaje im się, że rzeczywiście są syrenami (ciekawe czy to efekt niedotlenienia…). Syreny, by zaczerpnąć powietrza nie wypływają na powierzchnię – oddychają dzięki szybkim łykom powietrza pompowanego przez wężyki rozmieszczone na scenie (a niekiedy trzymane w rękach). Najtrudniejsze – zdaniem syren – jest jednak nie tyle pobieranie powietrza, co zachowanie balansu ciała po odetchnięciu i umiejętność pląsania w wodzie bez wypływania. Aby z gracją i bezpiecznie pływać w pokazach, trzeba uczyć się kilka miesięcy. Nic zresztą dziwnego, skoro syreny są w stanie wstrzymywać oddech nawet na 4 minuty! (rekord wynosi podobno 6 minut i 10 sekund)
Pierwsze występy syren pojawiły się w 1940 roku – do tej pory w parku pracuje jedna z pierwszych syrenek – Mary Darlington Fletcher, która choć ogona już nie zakłada, nadal szkoli młode pokolenie. Weeki Wachee ma też jednego Pana syrenę – John Summers występuje również z ogonkiem, ale bez stanika.
Niestety nie wiem ile syrenki zarabiają, ale praca jest podobno na tyle przyjemna, że każda z syren, kiedy już zdecyduje się zstąpić na ląd, zawsze z sentymentem odwiedza Weeki Wachee.
źródło: nationalgeographic.com