Lenicie się w piątek?
W Australii się lenią. I to pod czujnym okiem szefa. W większości polskich firm – sytuacja nie do pomyślenia! Australijscy managerowie motywują swoich pracowników w dość nietypowy sposób – pozwalając im być demotywowanymi w piątki.
Standardem piątkowym w naszych biurach jest wyczekiwanie 16.00 jak na szpilkach. W wielu miejscach, od 15.30 panuje już nieco nerwowa atmosfera i oczekiwanie na moment wyjścia. Nie muszę chyba podkreślać, że praca jest wtedy daleka od efektywności.
Pracodawcy w Sydney obserwując tą sytuację rozwijają idee Leniwych Piątków. Chodzi w skrócie o to, aby pozwolić pracownikom na wcześniejsze wyjście w piątek i delikatne obijanie się. By nie gonić ich za to, że zamiast pracować, wolą pogadać przez chwile z kolegami o planach na nadchodzący weekend. Nie chodzi o to, aby przez cały piątek nie pracować, ale ideą leniwych piątków jest danie pracownikowi przyzwolenia na to, by zamiast klepać w klawiaturę z szybkością meserszmita, snuł się po biurze z prędkością ciężarnej żółwicy.
Czy takie zachowanie nie owocuje spadkiem efektywności i w efekcie stratą pracodawców? Australijscy przedsiębiorcy twierdzą, że nie. Jeśli bowiem wprowadzi się do firmy Leniwe Piątki, pracownicy są szczęśliwsi, a poza tym w pozostałe dni pracują efektywniej i chętniej zostają w pracy dłużej. Luźniejszy piątek sprawia też, że pracownicy lepiej odpoczywają w weekend i mają więcej zapału do pracy w poniedziałek.
Twórcą idei jest właściciel agencji S2i Communications – Wayne Tregaskis. Jego metoda motywowania pracowników chyba działa – przez ostatnie 10 lat pracy agencji, zdarzyły się w niej zaledwie dwa przypadki rotacji. Skoro nikt się zaś nie zwalnia, oznacza to, że musi się dobrze pracować. A skoro firma funkcjonuje tyle lat na rynku, to widać też, że Leniwe Piątki nie doprowadziły firmy do upadku. To co – lenimy się od dziś?