Faceblocking, czyli blokowanie social media przez firmy
Ilu Twoich współpracowników ma konto na Facebook? Każdy jeden pracownik z kontem na Facebook czy Twitterze, to potencjalne zagrożenie dla firmy – zarówno w zakresie marnowania czasu pracowniczego, jak i tego, w jaki sposób pracownik może zrujnować wizerunek firmy w której pracuje. Nic więc dziwnego, że coraz więcej firm wprowadza politykę „antyfacebookową”. Czy to na pewno dobry pomysł?
W Wielkiej Brytanii, ponad 70% firm stosuje Faceblocking, czyli blokuje pracownikom dostęp do social media, czyli serwisów społecznościowych i mikroblogów. Robią to w nadziei, że pracownicy nie będą marnować czasu w pracy na pogaduchy na czacie czy granie w Farmville.
Dane statystyczne pokazują, że średnio, pracownicy spędzają na Facebooku 191 minut miesięcznie (to około 10 minut dziennie). 10 minut to może nie dużo, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że takie firmy jak Microsoft czy Siemens potrafią mieć po kilka tysięcy pracowników zarejestrowanych na Facebook (odpowiednio 17.500 i 6.000 pracowników), to te 10 minut idzie w setki dolarów.
Pracownicy są jednak zarówno sprytni jak i pamiętliwi – nie tylko często znajdą sposób na to, jak obejść zabezpieczenia, jak i znajdą sobie nowe, alternatywne źródło cyberslackingu. Z drugiej strony, blokowanie dostępu do stron wywołuje poczucie braku zaufania ze strony pracodawcy i zmniejsza komfort pracy – w efekcie, pracownik jest mniej zadowolony z pracy i bardziej skłonny do tego, by swojego pracodawcę … obsmarować na Facebooku po pracy.
Niektóre zachodnie firmy zaczęły więc stosować dodatkową politykę związaną z serwisami społecznościowymi – polega ona na umieszczaniu w regulaminie pracy klauzuli o zakazie publikacji w Internecie nazwy firmy. Innymi słowy, pracownik nie może napisać w swoim profilu w jakiej firmie pracuje, nie może też w żadnym komentarzu umieścić nazwy firmy. Teoretycznie, w ten sposób firmy zabezpieczają się przed taką sytuacją, jak ostatnia wpadka kelnerki z pizzerii, która za opublikowanie nazwy firmy wraz z negatywnym komentarzem na temat jej klientów, została zwolniona.
A może zamiast blokować dostęp lepiej byłoby zadbać o to, aby pracownicy się w firmie nie nudzili i mieli na tyle dużo ciekawych zadań, by na „głupoty” nie mieli czasu? Zamiast wprowadzać odgórne zakazy pisania o firmie, może bardziej efektywne byłoby wyjaśnienie pracownikom jakie mogą być dla firmy efekty ich niefrasobliwości? Jeśli pracownik byłby zadowolony ze swojej pracy, to może własnego gniazda nie chciałby kalać? Jak uważacie?