Przez 2 dni w pracy czekasz na spotkanie
19 godzin – tyle czasu marnujemy każdego roku, czekając na to, by rozpoczęło się zebranie. Przecież zawsze ktoś się spóźni.
Według badań firmy Barco, przeprowadzonych w trzech krajach, średnie opóźnienie zebrania w firmie wynosi 6 minut. To niby niewiele, ale jednocześnie 59 proc. pracowników uczestniczy w kilku spotkaniach tygodniowo. Jeśli pomnożymy te 6 minut przez kilka spotkań każdego tygodnia, a do tego przez liczbę kilku pracowników, którzy w nich uczestniczą, okaże się, że w skali roku firmy tracą setki tysięcy złotych.
A czemu zebrania zaczynają się z opóźnieniem? Głównym winowajcą jest… technologia. Odpowiada za 31 proc. opóźnień (winą obarcza się głównie konieczność szukania końcówek i adapterów umożliwiających wyświetlenie prezentacji z laptopa bądź tabletu).
Z tym marnowaniem czasu nie możemy jednak przesadzać. Wiele badań naukowych mówi o tym, że nasz mózg nie jest przystosowany do pracy przez 8 godzin dziennie non stop. Gdyby nie przerwy, po kilku godzinach pracy umysłowej nadawalibyśmy się przez kolejne godziny jedynie do przyklejania znaczków na kopertach. Dlatego takie „marnowanie czasu” w oczekiwaniu za zebranie też jest konieczne. Daje nam chwilę wytchnienia i oczekiwaną przerwę.