Czy masz paranoję w pracy?
Paranoja to urojeniowe zaburzenie psychiczne polegające najczęściej na wizji tego, że ktoś nas prześladuje. Jak się okazuje, tego typu złudzenia (choć może nie aż tak duże, by je nazwać zaburzeniem) miewamy w pracy. Mało tego, jeśli wchodząc do kuchni wydaje się nam, że nasi koledzy właśnie o nas szeptali, to może okazać się, że zadziała samospełniające się proroctwo i grupa rzeczywiście nas odrzuci.
London Business School zajęło się w ramach prac badawczych tematem relacji między pracownikami. Przeprowadzili kilka eksperymentów i okazało się, że jeśli podejrzewamy (wydaje się nam), że nasi koledzy z pracy nas nie lubią i plotkują o nas po kątach, to prawdopodobieństwo tego, że grupa rzeczywiście nas odrzuci wzrasta.
W ramach badań ustalono wskaźnik MARTI (motywacja do tego, by poszukiwać informacji zagrażających budowaniu relacji) – mówiąc po ludzku, chodzi o to, że doszukujemy się w zachowaniu naszych kolegów sygnałów tego, że nas nie lubią. Na przykład wchodzimy do kuchni i przypadkiem rozmowa cichnie, a my już myślimy, że mówili o nas. Koleżanka rozzłoszczona przez klienta przemknie koło nas bez przywitania a my już myślimy, że jest na nas za coś zła. Im wskaźnik MARTI wyższy, tym większa szansa na to, że mamy lekką paranoję. Otóż osoby, które były w badaniach częściej wykluczane przez grupę, miały średnio współczynnik MARTI wyższy o 3,63 raza wyższy niż reszta.
Dlaczego samospełniające się proroctwo tak działa? Otóż wyobraźcie sobie następującą sytuację. Idziecie do windy, a wasz kolega zmartwiony rozmową z szefem nie mówi wam cześć (lub coś niezrozumiale burknie). Interpretujecie to jako wyraz jego antypatii. Na drugi dzień nie mówicie pierwsi „cześć”, tylko czekacie na to, jak on zareaguje. Przy tym się nie uśmiechacie. Kolega widząc waszą marsową minę też się nie uśmiecha, co potwierdza wam, że was nie lubi. Kolejny dzień i nawet na niego nie patrzycie- czy można się zatem dziwić koledze, że zaczyna was unikać?