33 mln zł idą z dymem
To kwota ,którą łącznie tracą pracodawcy na tym,że ich podwładni palą. Choć ilość palących Polaków systematycznie się zmniejsza, to nadal co trzeci wychodzi kilka razy dziennie na papierosa, marnując za każdym razem 5-10 minut pracy. Gdyby ten czas pracy efektywnie wykorzystali, to pracodawcy zyskaliby 33 mln zł rocznie. Oczywiście przy założeniu, że przerwy marnowane na papierosa zostały wykorzystane na prace a nie plotki czy siedzenie na Facebook.
Wyliczenia strat pracodawców powodowanych paleniem pracowników dokonał serwis Work Service na bazie średniego wynagrodzenia i założenia, że średnio palacz spędza 45 minut w ciągu dnia na papierosowej przerwie. Pracodawcy (poza tymi, którzy sami palą), niechętnie zatrudniają palących. I choć wprawdzie rzadko pytania na temat palenia padają na rozmowie kwalifikacyjnej, to pracodawcy mają kilka sposobów by sprawdzić, czy podwładny jest uzależniony od nikotyny. Można zrobić to za pomocą:
- zapachu (niestety, jeśli przed wejściem na rozmowę zapalisz, to mimo gumy do żucia czy cukierka będzie od ciebie czuć tytoń),
- koloru palców (zażółcenia od nikotyny)
- zapachu ubrania
- tego, czy kandydat w przerwie między jedną a drugą rozmową wychodzi „na dymka”
- obserwacji kieszeni kandydata (dość często wystaje z nich paczka lub zapalniczka)
- sprawdzeniu profilu na Facebook czy w innym serwisie społecznościowym (zdjęcie z „fajką” to dla palacza codzienność)
Jeśli zatem palisz i zależy ci na pracy, to staraj się, by twój potencjalny szef nie zauważył tego, że palisz. Pamiętaj jednak również, że jeśli trafisz do miejsca, w którym dyskryminuje się palaczy może ci być trudno się przystosować. W takiej sytuacji lepiej rozważyć rzucenie palenia i zaoszczędzenie kilkuset złotych miesięcznie.