20 tys. $ za cierpienia psychiczne związane z nakazem noszenia spodni
Burger King znów sławny – tym razem nie ze względu na nietypową reklamę, ale na pozew, który przeciwko swojemu byłemu pracodawcy wytoczyła 17 latka.
Ashanti McShan należy do zielonoświątkowców. Jako wyznawca tego nurtu religijnego, nie może chodzić w spodniach – dopuszczalna jest jedynie spódnica lub sukienka. Kiedy zatrudniała się w Burger Kingu, powiedziano jej, że jej wyznanie nie będzie problemem. Najwyraźniej, rekruter nie przewidział, że z wartościami religijnymi kłóci się dress code restauracji. Kiedy McShan przyszła do pracy i odmówiła założenia spodni, została wyproszona przez managera z pracy.
17-latka okazała się nie w ciemię bita – złożyła pozew o dyskryminację i udało się jej uzyskać 5000$ rekompensaty za utracone dochody (spora kwota jak na stawki w Burger Kingu) oraz 20.000$ odszkodowania za straty psychiczne. Dodatkowo, managerowie restauracji w Teksasie, muszą przejść szkolenia z zakresu prawa antydyskryminacyjnego.
A może by tak ukonstytuować religię nakazującą chodzenie do pracy w bieliźnie? Wtedy moglibyśmy od praktycznie każdej firmy żądać odszkodowania. Aby zarejestrować związek wyznaniowy wystarczy 100 podpisów i notarialne potwierdzenie. W statusie można zaś dać w zasadzie wszystko o ile nie będzie to nielegalne. Zatem i określony strój (i jeszcze cła za import przedmiotów kultu nie zapłacimy…).
Od razu uprzedzając komentarze – nie jestem przeciwnikiem żadnego wyznania, czy jednak skarżenie pracodawcy o odszkodowanie za to, że sam posiada określone zasady jest na pewno słuszne? Na pewno są w Teksasie restauracje, w których spódnica jest dopuszczalna lub nawet zalecana. Pani McShann mogła szukać pracy w innym miejscu. Kogo popieracie – pracodawce czy pracownika?