Zawód nie ma płci. „Rynek pracownika” zabija stereotypy?

Ona programuje, a on jest dekoratorem wnętrz. Brzmi nietypowo? Chociaż zawody coraz rzadziej są dzielone na „męskie” i „damskie”, niektóre stereotypy trzymają się mocno.

Nie będzie lepszego czasu na walkę z etykietowaniem na rynku pracy. Kiedy firmy nie mają kim obsadzać wakatów, uprzedzenia schodzą na dalszy plan – mówi Anna Wicha, dyrektor zarządzająca Adecco Poland.

Stereotypowe łączenie niektórych zawodów z płcią niesie za sobą różnorodne negatywne skutki. Podstawowym są nierówności w dostępie do określonych ścieżek kariery i idące za tym nierówności płacowe. Psychologowie opisują zjawisko zagrożenia stereotypem – osoby, których dotyczy negatywny stereotyp, tracą efektywność w wykonywaniu części zadań. Do tego dochodzą jeszcze czysto ekonomiczne przesłanki. – Według danych GUS, stopa bezrobocia w styczniu wyniosła 6,1 proc., co przekłada się na niespotykany w naszej historii problem z niedoborem rąk do pracy. W takim kontekście, polscy pracodawcy nie mogą pozwolić sobie na selekcjonowanie kandydatów na podstawie uprzedzeń dotyczących płci – mówi Anna Wicha.

Pan kierowca i pani farmaceutka?

Problem stereotypów dotyczących dopasowania pracy do płci jednak nie zniknął. Mimo zmian kulturowych, badanie przeprowadzone przez DeLAB UW wykazało jak silne są niektóre ze skojarzeń. Aż 66 proc. ankietowanych Polaków stwierdziło, że zawód kierowcy jest „typowo męski” lub „raczej męski”. Na liście zmaskulinizowanych zajęć drugą pozycję zajął automatyk/ robotyk – wskazany przez 65 proc. badanych. 64 proc. Polaków za męski zawód uważa inżyniera energetyka, 59 proc. – programistę, a 58 proc. – projektanta budownictwa. Na przeciwnym biegunie znaleźli się projektant wnętrz (zawód „kobiecy” wg 53 proc. respondentów), farmaceuta (52 proc.), pracownik socjalny (50 proc.), recepcjonista (48 proc.) i pielęgniarz (45 proc.).

Niestety, oprócz odgórnego przypisywania kobietom i mężczyznom określonych ról zawodowych, Polska gospodarka póki co nie jest w stanie zapewnić kobietom sprawiedliwego dostępu do stanowisk kierowniczych. W tegorocznej edycji raportu Global Talent Competitiveness Index (GTCI), którego współautorem jest Adecco, w kategorii „leadership opportunities for women” zajęliśmy odległe, 80 miejsce, spadając o siedem lokat w porównaniu z ubiegłoroczną edycją badania.

Za granicą jest lepiej? Niekoniecznie

Pomimo mnogości etykiet, łatek i nieaktualnych przyzwyczajeń, Polska w niektórych obszarach równego traktowania kobiet i mężczyzn na rynku pracy, radzi sobie bardzo dobrze. Dane Eurostatu wskazują, że różnica w płacach kobiet i mężczyzn w Polsce jest jedną z najniższych w całej Unii Europejskiej i wynosi 8 procent, podczas gdy w Czechach jest to 23 proc., w Niemczech 22 proc. a w Wielkiej Brytanii 21 procent. Skąd tak dobry wynik? Przyczyn możemy upatrywać w czynnikach historycznych. W okresie PRL państwo zachęcało kobiety do podejmowania aktywności zawodowej, a opacznie pojmowana ówcześnie „równość” akurat w tym przypadku przyczyniła się do przyspieszania walki ze stereotypami. Oznak postępowego podejścia do praw kobiet możemy szukać też w okresie przedwojennym. Polska była drugim państwem w Europie, za Finlandią, w którym kobiety otrzymały prawo wyborcze. Finki mogły oddać swój pierwszy głos w 1906 r., a Polki w 1918 r. Szwedki czekały na ten przywilej do 1921 r., Francuzki do 1944 r., a Szwajcarki aż do 1971 roku.

Polska nie zmaga się z problemami, które gdzie indziej są obce. Stereotypy dotyczące pracy trzymają się mocno w większości krajów rozwiniętych. Zmiany społeczne najczęściej dokonują się ewolucyjnie, ale nie jest wykluczone, że na ewolucję nie mamy już czasu, a stereotypy zostaną zdmuchnięte przez… „rynek pracownika”.

Źródło: Adecco; opublikowane w: HRtrendy.pl