Trudności ze znalezieniem pracowników zaowocowały zamknięciem sklepu
Bezrobocie mamy spore – i to nie tylko w Polsce, lecz w całej Europie i w USA. Dlaczego więc tak trudno jest znaleźć odpowiedniego pracownika? Na kłopoty z doborem pracowników narzeka wiele firm. Niektóre nawet w związku z tym upadają – tak jak sklep Malins Fabrics w Selby, który po 48 latach został zamknięty, bo nie ma komu pracować. Ciekawe dlaczego?
Pierwsze pytanie, które nasuwa się po zapoznaniu się z historią sklepu Malins Fabric i opowieścią jego właścicielki o trudnościach z rekrutacją, brzmi – ale o co chodzi? Czyżby rzeczywiście w całym Selby nie było ani jednego bezrobotnego? (Statystyki podają poziom 5,3 % bezrobocia w mieście).
Oczywiście, najpierw sprawdziłam ile właścicielka płaci – okazało się, że 9 Funtów za godzinę, czyli szału jak na brytyjskie warunki nie ma, ale też nie jest to głodowa stawka. Według prowadzącej sklep, na ogłoszenia umieszczane w lokalnej prasie praktycznie nikt nie odpowiadał. Nie było tez odzewu na wywieszane w witrynie sklepu ogłoszenie. Większość bezrobotnych, która kierowana była do sklepu z urzędu pracy okazywała się dość zadowolona ze stawki zasiłku, który otrzymywała. Nie pomagało to więc we wzbudzeniu motywacji do pracy. Pozostałe osoby nie wiedziały nic o materiałach i przemyśle tekstylnym i nie wykazywały chęci do zapoznania się z branżą.
Jak myślicie – gdzie tkwi problem? Przychodzi mi do głowy kilka rozwiązań- od zbyt wysokich wymagań właścicielki, przez mobbing i kiepskie warunki pracy po … zbiorowy drenaż mózgów w Selby – ciekawa jestem jednak waszych opinii. Jak myślicie, co może być powodem trudności w znalezieniu pracownika mimo wysokiego bezrobocia?