Znajdź mi pracę – zapłacę Ci
W zeszłym roku przestrzegałam kandydatów przed tzw. płatnymi rekrutacjami, czyli naciągaczami, którzy wykorzystując trudną sytuację bezrobotnych domagają się opłat za znalezienie pracy (która najczęściej okazuje się fikcją). Wydawało mi się wtedy, że większość osób szukających pracy ma jasność, że za znalezienie pracy nie powinno się płacić. Jak się jednak okazuje, co czwarty Polak byłby skłonny zapłacić za znalezienie pracy – jest to bowiem bardziej opłacalne niż pozostawanie na bezrobociu.
Serwis rynekpracy.pl przeprowadził wśród Polaków ankietę, badając to, czy bylibyśmy skłonni zapłacić za znalezienie pracy. Ponad połowa badanych powiedziała zdecydowane nie. 11% udzieliło odpowiedzi raczej tak, a 13% zdecydowanie tak. Takie podejście oznacza, że na naszym rynku pracy naprawdę nie jest dobrze.
A ile możemy za pracę zapłacić? Tu odpowiedzi padają różne – od 100 zł nawet do dwóch tysięcy. Ankietowani uważają, że jest to po prostu opłacalne – w końcu lepiej jest zapłacić 1000 zł i zarabiać, niż przez kwartał nie zarobić nic.
A jak Wy zapatrujecie się na kwestię płacenia za znalezienie pracy?
Moim zdaniem, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca, z drugiej jednak strony, trudno dziwić się osobom, które z desperacji chwytają się każdej możliwości. Ewentualnie można tu rozróżniać kwestie płacenia własnemu szefowi za to, że da nam pracę (czyli w praktyce pracę przez pewien okres za darmo) od płatnej pomocy w wyszukiwaniu ogłoszeń czy konstrukcji dokumentów rekrutacyjnych. W tej drugiej jednak formie i tak musimy przejść proces rekrutacji, czy więc na pewno lepiej zapłacić za lepsze CV niż poświęcić nieco swojego (i tak w przypadku bezrobocia wolnego) czasu na przeczytanie kilku porad na temat tego jak dobrze skonstruować dokumenty aplikacyjne?
Jedno jest pewne – to, że co czwarty Polak zgodziłby się na płacenie za pracę, za chwilę może zaowocować sporą ilością nadużyć i wysypem nowych rekrutacyjnych oszustów.