Tatuaże u pracowników – coraz bardziej akceptowalne
Tatuaż, choć jest prywatną sprawą pracownika, może obniżać jego szanse na rynku pracy. Głównie w takich sytuacjach, w których tatuaż jest widoczny, a pracownik ma mieć kontakt z klientami firmy. Jak jednak pokazują ostatnie statystyki opublikowane w FooxNews, tatuaże stają się coraz bardziej akceptowalne przez pracodawców. Zarówno się do nich przyzwyczailiśmy, jak i nie chcemy zmniejszać sobie puli potencjalnych kandydatów.
Boom na tatuaże zaczął się kilka lat temu. Obecnie tatuaże – zarówno w formie niewielkich i mało widocznych wzorów, jak i zasłaniających całe plecy czy przedramiona obrazów, ma sporo osób. Zwłaszcza młodych. Skreślanie ich wszystkich z listy potencjalnych kandydatów do pracy mogłoby w widoczny sposób zawęzić ilość kandydatów i pozbawić pracodawcę wartościowego pracownika, którego jedyną wadą jest to, że kilka lat wcześniej, będąc zbuntowanym nastolatkiem, nie pomyślał o tym, że w przyszłości zechce być korporacyjnym bankowcem.
Osoby z tatuażami, to nie tylko dawne, zbuntowane nastolatki, ale również osoby, ceniące sobie piękno tatuaży, które obrazów na swoim ciele nie traktują jak widoczną skazę, lecz jako ozdobę – w ten sposób (powoli wprawdzie) zaczynają też myśleć pracodawcy.
Nie jest do końca znana liczba osób w Polsce posiadająca tatuaż. W USA jest to już 45 mln osób (32% osób w wieku pomiędzy 18-29 lat ma tatuaż) . To całkiem spory worek przyszłych specjalistów z różnych dziedzin, którzy nie mogą być ignorowani na rynku pracy tylko dlatego, że mają tatuaż.
Specjaliści uważają, że w miarę jak będzie rosła ilość pracowników z obecnego pokolenia 20-30 latków, akceptacja tatuaży będzie coraz większa. Ciekawe kiedy zaakceptujemy skaryfikacje?
A jak Wy zapatrujecie się na tatuaże? Nie przeszkadzają Wam? Czy wręcz przeciwnie?