Stres uszkadza nasze geny
To nie z wirusami czy bakteriami przyjdzie nam się mierzyć w przyszłości – głównym zagrożeniem naszego zdrowia i życia stajemy się … sami dla siebie. Głównym winowajcą jest zaś stres, który codziennie odczuwamy i na który sobie w pewnym sensie pozwalamy (bo za bardzo się przejmujemy).
Biolodzy z Uniwersytetu Stanowego w Ohio od wielu lat badają wpływ chronicznego stresu na zdrowie i życie. Swoje hipotezy testują na myszach, ale zaobserwowane zmiany sprawdzają również na ludziach. Wyniki ich badań nie są niestety miłe. Stres – zwłaszcza chroniczny prowadzić może do uszkodzenia naszych genów odpowiedzialnych za system immunologiczny.
Poddając myszy nieustającemu stresowi zauważono, że ich białe ciałka krwi (czyli te odpowiedzialne za odporność) opuszczają szpik kostny w stanie „zaalarmowania”. Przez stres który odczuwamy, produkujemy leukocyty, które już w szpiku są przygotowane do walki. Problem w tym, że nie mają nas przed czym bronić, bo prawdziwych patogenów w organizmie nie ma. Jest tylko stres, a to nie wirus czy bakteria, które leukocyty mogłyby zwalczać. Efekt? Podwyższony stan gotowości organizmu do obrony, co wpływa negatywnie na inne układy – np. krwionośny. Odkryto również, że ciągły stres sprawia,że nasze komórki zmieniają się już na poziomie DNA – czyli po jakimś czasie nasze leukocyty nie opuszczają szpiku „pobudzone” – one są już pobudzone normalnie i naturalnie.
Naukowcy niepokoją się, że taka sytuacja sprawi, że po pierwsze nasz własny organizm będzie nas atakował, a po drugie, że komórki nie zareagują właściwie w stanie realnego zagrożenia. Jaka na to rada? Pozostaje nam starać się mniej przejmować – w ogólnym rozrachunku i tak okazuje się, że zdrowie jest najważniejsze.