Pracy mamy mniej, ale pieniędzy jakby więcej?
Polska to ciekawy kraj – pracy nie ma, coraz więcej ludzi ma problemy z tym, by znaleźć zatrudnienie, ale wydajemy na konsumpcję więcej.
Media podają, że bezrobocie w maju spadło w stosunku do poprzedniego miesiąca (o 0,5%) – oczywiście jest to bezrobocie rejestrowane, związane z osobami, które zgłosiły się do urzędów pracy. Za to konsumpcja (sprzedaż detaliczna) wzrosłą o 0,4% w stosunku do kwietnia. Czyli mniej pracujemy a więcej kupujemy.
Ta pozorna zagadka znajduje wyjaśnienie jeśli przyjrzymy się bliżej temu, co się dzieje. Konsumpcja rośnie, jeśli porównamy ją do poprzedniego miesiąca, ale spadła jeśli porównamy ją do tego, ile kupowaliśmy rok temu. Optymizm związany z tym, że nasza gospodarka kwitnie raczej zatem jest przedwczesny. Spadek bezrobocia związany jest zaś z pracami sezonowymi, które się pojawiają w letnim okresie i częstszymi wyjazdami za granicę w tym czasie. Niedługo znów w Urzędach Pracy ustawią się bezrobotni absolwenci, którzy w czerwcu będą bronić prac magisterskich i licencjackich i wskaźniki znów spadną. Wzrost sprzedaży detalicznej również nie jest taką dużą zagadką, jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost cen – zwłaszcza produktów sezonowych – jeśli zatem policzymy wzrost konsumpcji tym ile wydajemy, to i owszem wydajemy więcej, ale wcale nie kupujemy więcej. Po prostu kupujemy drożej.
Czy macie jakieś sposoby na to, by oszczędzać na zakupach? Podzielcie się z nami trikami.