Praca dzięki narzekaniu?
Pamiętacie historie Alana Bacona, któremu na rozmowie kwalifikacyjnej do sklepu elektronicznego kazano zatańczyć? Alan się poczuł (i słusznie) oburzony i nie omieszkał podzielić się swoją frustracją w mediach. Efekt? Deszcz zapytań od potencjalnych pracodawców wzruszonych historią Alana (bądź będących pod wrażeniem jego odwagi).
Alan Bacon dostał dość nietypowe zadanie na rekrutacji – miał do muzyki zespołu Daft Pun zatańczyć taniec robota. Wprawdzie coś tam pokicał, ale poczuł się urażony i poszedł z tym do mediów, które następnie o tym napisały. Dość szeroko (bo nawet my pisaliśmy – w końcu zadanie rekrutacyjne było cokolwiek nietypowe). Efektem medialnego szumu było kilka maili od pracodawców. Alan został zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną (jak twierdzi w pełni standardową) , którą przeszedł i dostał propozycję pracy. Pracodawca pofatygował się nawet z Londynu do Bristolu, w którym Alan miał prace tymczasową, by rozmowę kwalifikacyjną przeprowadzić.
Alan będzie zajmował się dystrybucją, sprzedażą i testowaniem sprzętu elektronicznego i jak sam mówi, jest zachwycony taką możliwością. Okazuje się, że media czynią cuda. Nie jest to zresztą pierwszy taki przypadek – przypomnijcie sobie sprawę Philippe Dubost’a, któremu media „załatwiły” pracę.
źródło:bbc.co.uk