Najmłodsze pokolenie na rynku pracy
Powolutku, na rynek pracy wchodzą osoby urodzone w latach 90 tych. Jeszcze nieco za wcześnie by wyrokować jaki będzie ich stosunek do pracy i oczekiwania względem pracodawcy. Na razie więc, podsumowuje się w badaniach grupę urodzoną w latach 80 tych. Z pierwszych obserwacji już widać, że dzisiejszym 21-30 latkom wcale nie będzie łatwo.
Mówi się, że tzw. pokolenie Y to osobnicy roszczeniowi, z nierealistycznymi oczekiwaniami wobec pracodawców, nieprzygotowane do pracy zawodowej pod względem praktycznym, ale oczekujące tego, że uda im się zachować zdrową równowagę pomiędzy pracą a życiem prywatnym. Choć tego typu uogólnienia są jak wszystkie stereotypy krzywdzące, to przyznać trzeba, że z powietrza się nie biorą.
Z badań nad najmłodszym pokoleniem pracowników wyłania się następujący obraz:
- 57% pracowników tego pokolenia zamierza pracować u jednego pracodawcy przez 2-3 lata, 34% – 1-2 lata (z badania Johnson Controls)
- Najczęstszym powodem zmiany pracy jest dla nich „potrzeba by coś zmienić w życiu” (czyli de facto nuda) – z badania Mr. Youth
- 56% oczekuje pracy elastycznej i możliwości wyboru gdzie i kiedy będą pracować
- 73% oczekuje bezustannej atencji managera objawiającej się „częstym i pełnym feedbackiem dotyczącym pracy”
Skąd takie postawy? Psychologowie podkreślają, że dużą rolę w kształtowaniu podstaw dzisiejszych najmłodszych pracowników wywarł sposób wychowania ostatniego w XX wieku pokolenia – pobłażliwi rodzice afirmujący wyjątkowość każdego dziecka, przejście na amerykański styl wychowania (czyli podkreślanie indywidualności i wyjątkowości każdego dziecka) sprawił, że sporo młodych ludzi ma obecnie roszczeniowe podejście do życia. Czując się bardzo wyjątkowi, nie widzą, że na tą wyjątkowość na rynku pracy nie ma zapotrzebowania. Polskie media od kilku miesięcy ubolewają nad straconym pokoleniem – czyli młodymi i wykształconymi, dla których nie ma ani pracy, ani pensji ani pomysłu na to, jak na tym rynku mają sobie radzić.
W USA 37% osób pokolenia lat 80 tych jest obecnie bezrobotna, 41% pracuje w pracach kompletnie nie związanych z tym, w czym się szkolili. W Polsce bezrobotnych przed 25 rokiem życia jest 500.000 osób. Oczekiwania wobec pracodawców, form pracy, pensji nie znajdują zatem potwierdzenia w rzeczywistości – a może znajdują? Może to właśnie te oczekiwania powodują, ze zamiast zatrudnić osoby urodzone w latach 80 tych pracodawcy sięgają po starsze roczniki, które są w stanie przełknąć niższą pensję i pracę w jasno określonych godzinach, a przy tym są lojalni, bo swoje już w ogonku po etat odstali? Jak myślicie?