Elastyczny czas pracy w Polsce?
Powoli również nasi pracodawcy – wzorem amerykańskich – zastanawiają się nad wprowadzaniem nowych możliwości które pozwolą zarówno zachować miejsca pracy jak i zmniejszą koszty zatrudnienia. Widmo kryzysu przestaje być widmem. Jednym z pomysłów jest wprowadzenie elastycznych godzin pracy, które pozwolą pracodawcom manipulować czasem pracy pracownika w zależności od zapotrzebowania i sytuacji na rynku.
Projekt który powstał w Konfederacji Pracodawców Polskich miałoby wyglądać w ten sposób, że pracodawca mógłby (w sytuacji kiedy dla pracownika nie ma pracy) skrócić mu dzień pracy do 6 godzin, a wtedy kiedy pracownik byłby potrzebny – wydłużyć mu dzień pracy do 10 godzin.
Ani skrócenie ani też wydłużenie dnia pracy miałoby nie pociągać za sobą obniżenia bądź podwyżki pensji.
Takie rozwiązanie pozwoli pracownikowi w czasie kryzysu zachować normalne wynagrodzenie (i pracę) ale jednocześnie zabiera płatne nadgodziny w sytuacji kiedy firma otrzyma nowe zamówienia i pracownik będzie potrzebny. Oczywiście wymiana godzin musiałaby być komplementarna (czyli jeden krótszy za jeden dłuższy dzień – nie zaś 6 godzin dłużej za 2 krócej).
Jeśli takie rozwiązanie miałoby pomóc utrzymać miejsca pracy warto je rozważyć. Niestety, taki pomysł ma też wady:
- pracownik pracujący dłużej niż 8 godzin jest znacznie mniej efektywny (wymiana godzin nie jest więc całkowicie równoważna)
- skrócenie i wydłużenie dnia pracy powinno być w jakiś sposób ustalane z pracownikiem, w przeciwnym razie pracownik nie byłby w stanie zaplanować żadnych czynności poza pracą
- dla osób posiadających dzieci takie rozwiązanie jest dość trudne – jak bowiem pogodzić 10 godzinny dzień pracy z przedszkolem czynnym do 17.00?
Związki zawodowe na razie zadeklarowały przychylność wobec pomysłu, istnieje więc szansa że pojawi się on na obradach Komisji Trójstronnej.