Praca w trybie elastycznym i strach przed utratą pracy
Work- life balance, czyli takie zarządzanie czasem pracy, aby nasze życie nie składało się tylko i wyłącznie z biurowej rutyny, to hasło niezwykle modne w ostatnich latach. Jednym z narzędzi work – life balance, jest elastyczny czas pracy, który pozwala na wykonywania części pracy zdalnie. O tej metodzie pisałam już nie raz i jak wykazują badania, sporo pracowników chciałoby móc pracować w trybie elastycznym. Niestety, strach przed utratą pracy hamuje nas, nawet wtedy, kiedy pracodawca nam takie zarządzanie czasem pracy umożliwia.
Jeszcze dwa – trzy lata temu, Ci którzy mogli wykonywać swoją prace w sposób zdalny (przynajmniej w częściowej formie) byli obiektem zazdrości tych pracowników, którzy musieli spędzać całe dnie w biurze i których szefowie o takim rozwiązaniu nie chcieli słyszeć.
Dziś, niezależnie od tego, czy szef się zgadza czy nie, wszyscy i tak siedzą w biurze. Dlaczego? Bo bojąc się utraty pracy, pracownicy uważają, że jeśli będą siedzieć w biurze, będą wyglądać na bardziej potrzebnych i pracowitych.
Niestety, motywacja do pracy wynikająca ze strachu, ma bardzo krótki termin ważności. Ciągłe nadgodziny i praca ponad siły bardzo szybko wypala i w efekcie zaczynamy być postrzegani jako pracownicy nieefektywni.
Strach przed utrata pracy, prowadzi pracowników często do błędnego myślenia, że jeśli będą dużo pracować, to zaczną być postrzegani jako niezastąpieni. Tymczasem to na czym szefom (z reguły) zależy to nie kwestia tego, jak długo siedzisz w pracy, ale tego ile w tym czasie zrobisz!
Czy u Was też tak jest? Siedzicie w pracy po godzinach, by pokazać, jak bardzo jesteście potrzebni firmie?