Więcej środków na aktywizację bezrobotnych, bo grozi nam emigracja?

W przyszłym roku, rząd chce wydać o 600 mln zł więcej na aktywizację osób bezrobotnych. 1,45 mld złotych zostanie przeznaczonych na stypendia stażowe – wszystko po to, by zatrzymać grożącą Polsce kolejną falę emigracji. Tylko czy takie działanie ma sens?

Dlaczego młodzi ludzie emigrują z kraju? Powody są z grubsza dwa – pierwszy związany jest z brakiem wystarczającej ilości miejsc pracy, a drugi z niskimi płacami.  O ile pracując w korporacji młody człowiek może myśleć o jakiejś przyszłości, o tyle wykonując nisko opłacane prace kasjera, barmana czy sprzedawcy w sklepie, o tym by upić mieszkanie, założyć rodzinę czy nawet przestać mieszkać w kilka osób w studenckim mieszkaniu nie ma co marzyć. Młody człowiek nie ma zatem ani prestiżu związanego z pracą jaką wykonuje, ani pieniędzy. Jeśli wyjedzie za granicę, to nawet pracując na zmywaku, może liczyć choć na to, że będzie go stać żyć.

Staże dla młodych absolwentów – dotowane z urzędów pracy – to w większości wypadków formy przetrwalnikowe – są na tyle niskie, że młody człowiek i tak nie jest się w stanie usamodzielnić, a jednocześnie wcale nie gwarantują ani pracy ani pieniędzy w przyszłości.  Mało tego, wielu pracodawców, którzy zatrudniają pracowników na tego typu staże, nawet jeśli później proponuje im pracę, to wychodzi z założenia, że skoro młoda osoba pracowała teraz za około 1000 zł, to zgodzi się chętnie na wynagrodzenie w okolicach 1400 zł (przecież dostanie prawie 50% więcej). To, że pieniądze te nadal nie wystarczają na samodzielne życie jest już inną kwestią.

Czy zatem zwiększenie środków na staże może pomóc w zapobiegnięciu fali emigracji? Nie sądzę. To tak samo jak niskie płace nie naprawią gospodarki (bo ludzie nie mają za co kupować, ograniczając potrzeby do minimum). A co wy sądzicie na ten temat? Czy więcej środków na walkę z bezrobociem może powstrzymać emigrację? Zwłaszcza w sytuacji, w której zachód będzie nas kusił lepszymi perspektywami?

Tagi: