Twitujesz? Uważaj, by nie stracić pracy
Nasza prywatność przestała być już taka prywatna odkąd szeroko korzystamy z internetu i mediów społecznościowych. Jeśli korzystasz z Twittera lub innych serwisów w których łatwo odkryć Twoją tożsamość a informacje, które umieszczasz są publiczne, to uważaj, bo ławo możesz stracić pracę. Tak stało się z kilkoma osobami zaraz po tym, jak opublikowali posty na Twitterze.
Oto kilka przykładów tego, czego nie wolno publikować, by nie stracić pracy:
Nie mów źle o przyszłej pracy.
Tak zrobiła Connor Riley, która po otrzymaniu pracy w Cisco napisała na Twitterze, że cieszy się, że dostała pracę i będzie otrzymywać pokaźne czeki w zamian za długie dojazdy do pracy, której będzie nienawidzić. Zanim po praz pierwszy poszła do pracy, dostała informację od managera, że skoro ma pracy nienawidzić, to nie musi jej rozpoczynać.
Nie mów źle o firmowym uniformie.
Tim Chantarangsu z California Pizza Kitchen poskarżył się na Twitterze na brzydkie uniformy jakie muszą nosić pracownicy. Na drugi dzień już go nie musiał zakładać.
Nie pisz o tym, że stosujesz nielegalne używki.
Tak zrobiła Carly McKinney, nauczycielka matematyki. Napisała o tym, że właśnie siedzi naga w samochodzie na parkingu i pali ziele. Nie wiadomo czy to, że paliła marihuanę czy to że była naga bardziej rozzłościło dyrektora placówki edukacyjnej. Grunt, że dzieci przestała uczyć w trybie natychmiastowym.