Pracownicy zdalni mocniej zaangażowani?
Kilka dni temu, na blogu Harvard Business Review pojawił się post Scott’a Edinger’a na temat tego, czy pracownicy zdalni są mniej czy bardziej zaangażowani w pracę. Większość pracodawców, którzy boją się zatrudniać pracowników zdalnych, swoją niechęć tłumaczą tym, że osoby takie nie czują związku z firmą i nie angażują się w wykonywane obowiązki. Tymczasem okazuje się, że to pracownicy zdalni są bardziej zaangażowani. Zobaczmy dlaczego – może argumenty Scotta przydadzą się Wam, kiedy będziecie negocjować z szefem pracę z domu.
Bliskość nie oznacza komunikacji
Wielu szefów uważa, że pracownik na miejscu jest lepszy, bo zawsze można z nim porozmawiać, jeśli jest taka potrzeba. No niby racja, ale wielu szefów, zamiast rozmawiać twarzą w twarz i tak woli napisać maila albo odezwać się na komunikatorze. Wydaje się, że bliskość nie jest doceniana właśnie przez to, że tak łatwo się spotkać z drugim pracownikiem. W efekcie zamiast rozmawiać piszemy do siebie maila, a pracownik zdalny kiedy już jest w biurze, wykorzystuje każdą minutę na to, by porozmawiać z pracownikami czy szefem.
Pracownicy zdalni starają się bardziej by być bliżej
Praca zdalna daje poczucie bycia dalej od spraw firmy. Taki pracownik na bieżąco nie obserwuje tego co się dzieje, nie zna najnowszych plotek, nie podsłucha o czym szeptał Krzysiek z Karolem. Efekt? Pracownicy zdalni bardziej starają się być na bieżąco i interesować sprawami firmy. Częściej też dzwonią niż piszą maile, by dowiedzieć się co się dzieje w firmie i z ich projektami.
Kierownicy pracowników zdalnych są lepsi w wykorzystywaniu narzędzi komunikacyjnych
By zachować kontakt z pracownikami, liderzy zespołów zdalnych szybciej uczą się wykorzystywać wszelkie dostępne narzędzia komunikacji – nie tylko maile, ale też telekonferencje, live czaty, komunikatory. Oczywiście tradycyjni liderzy też je wykorzystują, ale mniej często i przez to są mniej sprawni w angażowaniu pracowników do częstej wzajemnej komunikacji.
Maksymalizacja czasu, który zespół spędza razem
Przy pracy zdalnej, w której nie wszyscy są dostępni o tej samej porze, jeśli już mamy wszystkich pracowników na video zebraniu, to dochodzi do maksymalizacji efektywności spędzanego razem czasu. Efektem jest szybsze załatwianie spraw i większe skupienie na pracy. Scott przytacza również przykłady firm, w których cześć zespołu pracuje zdalnie i w efekcie tej maksymalizacji czasu okazuje się, że największą ilość czasu z liderem pracownicy stacjonarni spędzają wtedy, kiedy również pracownicy zdalni są dostępni – np. poprzez video czat.
Okazuje się zatem, że szefowie nie potrzebnie boją się zatrudniać pracowników zdalnych – nie są oni ani mniej zaangażowani ani mniej zmotywowani do pracy niż pracownicy stacjonarni. Trzeba jedynie potrafić nimi zarządzać.
Czy teraz łatwiej będzie wam przekonać szefa do przynajmniej częściowej pracy z domu?