Firmy tracą, bo pracownicy mają dobre serca

Jak uważacie, czy barmanka, która klientowi naleje do szklanki wrzątku, by ten mógł zaparzyć sobie własną, przyniesioną z domu herbatę, okrada swojego pracodawcę czy po prostu ma dobre serduszko i nikomu nie szkodzi? Z perspektywy pracownika, takie zachowanie to przejaw dobroci – przecież wrzątek prawie nic nie kosztuje. Z perspektywy pracodawcy, takie zachowanie nie jest poprawne. Dlaczego? Bo osoba od darmowej wody zajmuje miejsce kogoś, kto mógłby zostawić w barze nieco pieniędzy.

Z badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Stanowym Floryda wynika, że aż 40% z kradzieży pracowniczych, to tzw. kradzieże z dobrego serca. Polegają na tym, że pracownik wyświadcza przysługę drugiej osobie dzieląc się z nią nie swoim mieniem. Przykładowo drukujemy pracę magisterską koleżanki na firmowej drukarce, czy przeterminowanego batonika oddajemy biednemu dziecku (a taki batonik niekiedy można zwrócić do producenta).

67% pracowników rozdało jakieś firmowe mienie (lub usługę) za darmo w ciągu ostatniego miesiąca. Jeśli to policzyć, straty pracodawców to miliony dolarów. Dlaczego pracownicy to robią? Niekiedy po to, by dostać większy napiwek, a niekiedy po prostu dlatego, że chcą pomóc. Pracodawcom to nie w smak – w końcu to ich stratą jest ten pracowniczy altruizm.

A czy wam zdarzyło się dać komuś coś za darmo z firmy w której pracowaliście (lub np. wykonać za darmo usługę?)