Zakaz przeklinania w korespondencji mailowej

Każda korporacja ma zazwyczaj cały system procedur określających dokładny sposób postępowania w większości spraw w firmie. Brak takich procedur wywołuje w firmie chaos. Czasami, procedury te okazują się być wyjątkowo szczegółowe – Goldman Sachs Group Inc wprowadził na przykład procedurę, dotyczącą zakazu przeklinania w firmowych mailach.

Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie, powstrzymywanie się od rzucania mięsem w mailu do współpracownika wydaje się dość oczywiste. Jak się jednak okazuje, Amerykanie wymagają w tym względzie odpowiedniego zapisu w regulaminie firmy. Zakaz ma dotyczyć zarówno maili wychodzących z firmy, jak i komunikacji wewnętrznej.

Poza zakazem, w firmie ma zostać zainstalowana specjalna aplikacja, która monitorować będzie maile pracowników pod kątem określonych „brzydkich” słów kluczowych.  To co martwi pracowników Goldman Sachs Group, to brak jasnego określenia, które słowa są dozwolone, a które nie. Czy np. „WTF” jest przekleństwem czy też nie… pytanie, kiedy pracownicy zaczną tworzyć własne neologizmy, które pozwolą im ujawniać własne emocje. Być może niedługo pojawi się w korporacji moda na anglojęzyczne odpowiedniki polskiej „motylej nogi”.

Czy w waszych firmach istnieją określone procedury dotyczące tego, jakich słów nie wolno używać w komunikacji z Klientami lub innymi pracownikami?