Połowa stanowisk bez ogłoszeń rekrutacyjnych?
Kolega dostał świetną pracę. Dziwisz się, bo choć monitorujesz ogłoszenia nie widziałeś by firma X szukała pracownika? Najwyraźniej kolega ma bardziej zorientowanych znajomych niż ty – oferta pracy wcale nie musi bowiem dojść do etapu, w którym umieszczona jest w serwisie rekrutacyjnym.
Wydawałoby się, że jedynym sposobem na otrzymanie pracy jest wysłanie CV w odpowiedzi na ogłoszenie rekrutacyjne. Tymczasem wcale tak nie jest – wiele ofert stanowisk znajduje odpowiedniego pracownika zanim jeszcze informacja o poszukiwaniu przez firmę kolejnej osoby znajdzie się w szerszej wiadomości. Jak to się dzieje? Otóż pracodawcy często sięgają do zasobów własnych pracowników – czyli próbują zatrudnić kogoś w ramach rekrutacji wewnętrznej (przesuwając z jednego stanowiska na drugie), bądź prosząc pracowników o polecenie kogoś znajomego do pracy.
Czy jest to praca po znajomości? W pewnym sensie tak, bowiem im więcej masz znajomych, którzy cenią i szanują to co robisz, tym większe są szanse, że ktoś do pracy cię poleci. Z drugiej jednak strony, niewiele ma to wspólnego z PRL’owskim „załatwianiem stołka” –osoba polecająca bierze za osobę którą poleca odpowiedzialność. Jeśli ta okaże się nieodpowiednia, to polecający kolegę pracownik ma kłopoty.
A jaka jest skala tego zjawiska?
Z przeprowadzonych w zeszłym roku badań wynika, że ponad 63 proc. małych i ponad 57 proc. średnich przedsiębiorstw najczęściej zatrudnia pracowników z polecenia (badania przeprowadzone przez Katedrę Socjologii Ekonomicznej SGH na zlecenie PKPP Lewiatan).