Sprawa o Facebooka w polskim sądzie pracy
I mamy już pierwsze sprawy o Facebooka w sądzie pracy – jak widać, nie tylko w USA można za aktywność w serwisie społecznościowym wylecieć z pracy. Pozostaje pytanie – gdzie jest granica prywatności i czy każdemu wolno uzewnętrzniać się w takim samym stopniu?
Kilkakrotnie pisałam o sytuacjach, w których pracownik stracił pracę przez to, że podzielił się ze znajomymi (lub całym światem) opinią o swojej pracy lub klientach. Nagana czy nawet zwolnienie pracownika za szkalowanie imienia firmy, bądź działanie na jej szkodę (np. w sytuacji obrażania klientów) może być przez sąd pracy zaakceptowane. Jak jednak będzie w sytuacji, kiedy pracownik zostaje zwolniony za publikację opinii kontrowersyjnej i „politycznie niepoprawnej”?
W takiej sytuacji jest Elżbieta Wiśniewska, prezes stołecznego Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego, która na swojej ścianie Facebooka umieściła opinię na temat spotkania rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej z premierem Tuskiem. Nie była to opinia pozytywna, przy okazji również, pojawił się niepochlebny komentarz o córce Zbigniewa Wassermanna. Dwa dni po opublikowaniu komentarza na Facebooku, opublikowała go Rzeczpospolita, a 15 listopada, rada nadzorcza odwołała Panią prezes z pełnionej funkcji (oraz z pracy).
Rzecznik prasowy Miejskiego Przedsiębiorstwa Taksówkowego uważa, że opinie zamieszczone na profilu Facebooka mogą przełożyć się na spadek zainteresowania usługami firmy, jakkolwiek w oficjalnym powodzie zwolnienia nie odnoszono się do wypowiedzi w serwisie społecznościowym. Czy Wiśniewska wróci do pracy? Czas pokaże – będzie to jednak pierwsza w Polsce sprawa w sądzie pracy za media społecznościowe. Prawdopodobnie od tego, jak sprawa się rozstrzygnie będzie zależeć to, jak takie sytuacje będą traktowane w przyszłości. Jak na razie na „Fejsie” pojawiła się grupa „Nie kablujemy na siebie w realu za wpisy na Facebooku„. Jak na razie liczy 106 członków.