Czego nigdy nie jeść w pracy?
Nie da się spędzić 8-10 godzin w pracy i nie zasilać akumulatorów jedzeniem. Każdy z nas je lub podjada w pracy (a przynajmniej znaczna większość). Jemy różne rzeczy, część z nich jednak, kompletnie nie nadaje się do pracy, z uwagi na to, że przeszkadzamy współpracownikom jedząc. Są również takie rodzaje jedzenia, które powodują, że możemy dzięki nim zmniejszyć sobie szanse na awans. W jaki sposób? Wyobraź sobie biurko pełne okruszków i opakowań po ociekających ketchupem hamburgerach, którym wymazano do tego klawiaturę. Nawet najlepszy specjalista, który bez problemu siedzi w takim bałaganie (a nawet jest jego sprawcą) nie będzie postrzegany jako idealny materiał na kierownika zespołu. I choć pozornie to co jemy w pracy powinno być bez znaczenia, nie jest tak.
Wśród produktów których w pracy nie powinniśmy jeść, możemy wyróżnić trzy główne grupy żywności:
Jedzenie o silnym zapachu
To, że dla Ciebie zapach bigosu jest najpiękniejszy na świecie nie znaczy wcale, że inni również przepadają za zepsutą kapustą. Bigos, jajka na twardo, hamburgery i inne „junk food” to bardzo niedobry pomysł na pracowniczy lunch. Zwłaszcza wtedy, jeśli w Twoim biurze nie ma osobnej jadalni dla pracowników, a lunch zwykłeś pochłaniać przy swoim biurku. Jedzenie o silnym zapachu przeszkadza współpracownikom a to zwrotnie powoduje, że nieco mniej nas lubią (a w porze lunchu nawet nienawidzą).
Jedzenie o nieprzyjemnym dźwięku
Dźwięk chrupania chipsów może być jeszcze znośny, ale wyobraź sobie, że twój współpracownik ma manię przynoszenia do pracy świeżych, soczystych brzoskwiń, a koło południa znad jego biurka rozlega się głośne ślurp, mlask, mlask, śluuurp. Nieprzyjemne prawda?
Kupując więc jedzenie do pracy zastanów się, czy twój sposób jedzenia nie będzie przeszkadzający dla współpracowników.
Jedzenie dziecięce
Jesteś fanem żelek w kształcie dżdżownic? A może uwielbiasz strzelające gumy do żucia? Typowo dziecięce jedzenie nie jest wprawdzie przeszkadzające dla współpracowników, ale trudno traktować poważnie kierownika działu logistyki dużej firmy, który codziennie musi zjeść paczkę żelowych misiów lub na lunch kupuje sobie Happy Meal dla zabawek dołączanych do obiadu. Takie fantazje lepiej pozostawiać w domu.
źródło: guardian.co.uk