Najgorsza pomyłka rekrutera

Przeglądając sobie dziś blogi rekrutacyjne (w Polsce mało mamy niestety blogów prowadzonych przez specjalistów ds. rekrutacji – w USA, rekruterzy częściej odkrywają swój warsztat przed kandydatami i innymi rekruterami) trafiłam na opis sytuacji, która mogłaby z powodzeniem stać się kanwą najgorszego koszmaru rekrutera. A przy okazji również kandydata. Jaka pomyłka, jest zatem najgorszą pomyłką rekrutera?

Bynajmniej nie chodzi o zapomnienie o spotkaniu, ani nawet o brak przygotowania do rozmowy. Nawet odebranie prywatnego telefonu podczas spotkania kwalifikacyjnego, choć wysoce niekulturalne, krzywdy kandydatowi nie robi. Jeśli jednak rekruter, przez pomyłkę poinformuje o pozytywnym zakończeniu procesu kwalifikacyjnego i zaproponuje pracę NIE TEMU KANDYDATOWI – to zyskuje prawo do tego, by jego przypadek nazwać najgorszą wpadką rekrutera. Trudno się po czymś takim dziwić, że tylu ludzi nie cierpi rekruterów.

Tego typu wpadka to dla kandydata okropna sytuacja – najpierw cieszy się, że dostał pracę, aby po kilku godzinach czy dniach dowiedzieć się, że wcale jej nie dostał i telefon był po prostu pomyłką. W sytuacji w której kandydat miałby inną pracę i zdążył złożyć wypowiedzenie w swojej macierzystej firmie, dla rekrutera taka wpadka mogłaby się skończyć sprawą w sądzie.

Czy Wy słyszeliście o podobnych wpadkach? Podzielcie się z nami tym, co Was zdenerwowało bądź rozbawiło przy okazji rekrutacji.