Widełki płacowe w ogłoszeniach

Sytuacja, w której pracodawcy podają przedziały wynagrodzenia oferowanego na danym stanowisku są w Polsce niezwykle rzadkie. Dlaczego jest to owiane aż taką tajemnicą i co sprawia, że o pensji i ewentualnych dodatkach rozmawia się dopiero na późniejszych etapach rekrutacji?

Odmienne punkty widzenia

Pracodawcy niechętnie poruszają ten wątek w ofertach, podkreślając, że ujawnienie danych utrudnia negocjacje z pracownikiem oraz że konkurencja może pracowników podkupywać. Jest jeszcze kwestia różnego rodzaju niesnasek wewnętrznych – porównanie stawek to drażliwa kwestia.

Kandydaci widzą to inaczej – oczekują jasnych informacji o stawkach. Szukając wyjścia z sytuacji, pracodawcy podkreślają atrakcyjność finansową oferty za pomocą takich słów jak m.in. „atrakcyjne”, „konkurencyjne”  wynagrodzenie. Tyle że niewiele to mówi.

Dylematy

Nawet jeśli uznamy, że rekrutacja to forma pojedynku – obie strony chcą wygrać jak najwięcej – to rezygnacja z określenia wynagrodzenia może wywoływać spekulacje, że firma coś ukrywa. Jasna i otwarta informacja o wynagrodzeniu jest w stanie obu stronom zaoszczędzić sporo cennego czasu. Celem pracodawcy jest przyciągnięcie jak najlepszych pracowników, a jeśli tak, to o niskich stawkach może w ogóle zapomnieć. Przejrzystość sprawia, że daną ofertą interesują się Ci, dla których wydaje się atrakcyjna. Ci, którym propozycja nie odpowiada, zrezygnują z aplikowania. To ważne ze względu na koszt rekrutacji, jaki trzeba ponieść.

Nie chodzi tu wcale o koszty zamieszczenia ogłoszenia w serwisie z ogłoszeniami o pracę, ale o sam proces wyboru (analiza CV, rozmowy kwalifikacyjne), a następnie wdrożenia pracownika do pracy. Jeśli okaże się po okresie próbnym, a może nawet wcześniej, że decyzja była błędna, to cały proces trzeba będzie zacząć od nowa – a to kosztuje i czas, i pieniądze – zależnie od branży – nawet równowartość kilkunastomiesięcznego wynagrodzenia takiego pracownika.

Alternatywa

A można inaczej. Jeśli rekrutację potraktuje się jako proces wymiany usług lub proces sprzedażowy, to z jednej strony będziemy mieli pracownika z pożądanymi kompetencjami, a z drugiej pracodawcę, który tych kompetencji potrzebuje i jest gotów za nie zapłacić. To też forma motywowania dotychczasowych pracowników, którzy chcą awansować – widzą, jakie są zarobki, dzięki czemu wiedzą, do czego dążą. Inaczej też przebiega rozmowa kwalifikacyjna, tu nikt nie oczekuje w napięciu na pytanie o oczekiwania finansowe.

Nie takie oczywiste

Dla równowagi warto też pokazać, że nie zawsze ujawnienie stawek ma sens. W myśl zasady, że ogłoszenie ogłoszeniem, a życie i tak rządzi się swoimi prawami. Firma może zatrudnić kandydata bez wymaganych kwalifikacji czy doświadczenia, płacąc mu początkowo mniej, ale inwestując w niego.

Nie ulega wątpliwości, że podawanie wysokości wynagrodzeń w ogłoszeniach musi wiązać się z przemyślaną strategią wynagradzania.