Jak się nie roztyć w pracy? – 9 sposobów

Praca siedząca – czy to za biurkiem czy za kółkiem kierownicy sprawia, że tyjemy. Jesteśmy coraz bardziej otyłym narodem i choć do mieszkańców USA nieco nam brakuje, to średnia w biurach raczej wskazuje na wagę ciężką lub lekko ciężką. Siedzący tryb życia i mało ruchu sprawia, że tyjemy. Do tego dochodzą takie pokusy jak miseczka z cukierkami w recepcji, ciastka kupowane przez pracowników na urodziny, lunch w fast foodach czy podjadanie na wskutek stresu. Jak zatem pracować nad tym, by się w pracy nie roztyć i nie musieć za rok czy dwa przechodzić na drastyczną (i z reguły nie działającą dietę)?

Przytyć jest stosunkowo łatwo. W druga stronę nie działa to już tak dobrze. Jeśli jednak uświadomisz sobie, że aby przytyć jeden kilogram musisz dostarczyć organizmowi około 8000 kalorii, których nie spali, to widać, że z dnia na dzień jednak się nie tyje. Wystarczy jednak w każdy dzień pracy przyjmować o 200 kalorii więcej niż zwykle, by w skali roku przytyć 6 kg. A 200 kalorii to niewiele – to mniej niż jeden czekoladowy batonik.

Jak zatem nie przytyć? Skoro nie da się uniknąć pokus i nie bardzo można też wiecznie odmawiać kolegom poczęstowania się ich urodzinowym ciastem?

1.Przygotowuj posiłki do pracy

Dzięki temu masz kontrolę zarówno nad ilością jedzenia, jak i możesz przygotować rzeczy zdrowsze. Nie jesz fast foodów a w szerszej perspektywie również na tym zaoszczędzisz.

2. Jako pogryzajki wybieraj produkty o niskim indeksie glikemicznym

Jeśli zajadasz stres, to odmawianie sobie uspokajaczy, nie pomoże – będziesz jedynie bardziej zestresowany. Zatem znacznie efektywniej jest po prostu wybrać takie produkty do pogryzania, które są albo nisko kaloryczne, albo mają niski indeks glikemiczny – dzięki czemu długo uwalniają cukier i dłużej jesteś po nich syty. Takimi przegryzkami mogą być np. czereśnie, prażone orzeszki zimne (są wysokokaloryczne, ale pozwalają pozostać sytym, a do tego duża część kalorii z orzeszków się nie wchłania. Najlepiej wybierać takie, które są prażone bez soli), marchewka (należy ją jednak przygotować sobie wcześniej w domu – najlepiej w postaci plasterków lub chipsów).

3. Nie odmawiaj sobie słodyczy, tylko traktuj je rozsądnie

Jeśli założysz, że nie jest w pracy nic słodkiego, szybko na widok każdego ciastka lub cukierka będziesz dostawać ślinotoku. Efektywniej jest zatem założyć, że np. w ciągu tygodnia możesz zjeść trzy kawałki ciasta w pracy. Wtedy nie masz syndromu „odstawienia”, nie musisz odmawiać każdemu współpracownikowi a jednocześnie kontrolujesz to co zjesz.

4. Ustal ze sobą, że każde dodatkowe kalorie w ten sam dzień spalisz

Czyli jeśli zjesz ciasto, to .. wracasz do domu piechotą by je spalić. Taka metoda ma same dobre strony – daje ci wybór (zjeść i musieć iść czy może jednak sobie jedzenia odmówić), ogranicza ilość przyswojonych kalorii (bo nawet jeśli je dostarczyć do organizmu, to i tak przynajmniej część spalisz) i nie daje ograniczającego poczucia bycia na diecie.

5. Jeśli nagradzasz się jedzeniem, znajdź nową nagrodę

Może to być bilet do kina, wypad z przyjaciółmi, nowy kosmetyk lub … niskokaloryczna przekąska – ważne, byś uświadomił sobie mechanizm i nad nim zapanował.

6. Pij dużo wody

Nie dlatego że to zdrowe, ale dlatego, że zapycha żołądek i dzięki temu, nie jesteś głodny i nie masz ochoty na przekąszanie czegoś.

7. Żuj gumę

Jeśli nie masz kontaktu z klientem, możesz spokojnie żuć w pracy gumę. Nie tylko będziesz mieć świeży oddech, ale nie będziesz mieć jak pogryzać.

8.Przestań słodzić

Całkowite zaprzestanie słodzenia jest trudne. Kawa czy herbata bez cukru, jeśli do tej pory słodziliśmy, nie będą smakować. Spróbuj jednak eliminować cukier stopniowo – zamiast dwóch łyżeczek, słodząc półtorej, następnie po kilku tygodniach jedną – w ten sposób możesz bezboleśnie wyeliminować cukier z diety.

9.Nie nadwyrężaj siły woli

Wyobraź sobie, że siła woli jest jak mięsień. Jeśli nagle szybko go naciągniesz – zerwie się. Tak się dzieje, kiedy nagle postanawiamy przejść na restrykcyjną dietę (lub np. ustalamy, że od dziś – żadnych przekąsek, żadnych ciast i żadnych przyjemności jedzeniowych). Prędzej czy później, tak naciągnięty mięsień pęknie i będzie boleć (czyli uruchomi ci się poczucie winy). Jeśli jednak będziesz naciągać go powolutku , dodając coraz to kolejne „małe zwycięstwa” szybko zauważysz, że potrafisz odmówić ciasta, nie jesz fast foodów i przestałeś słodzić – dzięki czemu utrzymujesz linię mimo tego, że Twoim kolegom rosną brzuszki.