Praca w agencji reklamowej dzięki linkom sponsorowanym

W niektórych zawodach – takich jak copywriting, szczególnie ceni się kreatywność. Jak się jednak wyróżnić na tyle aby pośród dziesiątek innych kreatywnych kandydatów znaleźć się numerem 1? Może wykorzystując to, co dla branży reklamowej jest najbardziej charakterystyczne – czyli pęd do tego, by się lansować? Popatrzcie jak próżność innych wykorzystał kandydat do pracy, copywriter Alec Brownstein.

Alec Brownstein miał zwyczaj googlowania swojego nazwiska (ma go coraz więcej osób, tylko rzadko kto się do tego przyznaje). Przy okazji, szukając pracy i zastanawiając się nad największymi nowojorskimi agencjami, postanowił sprawdzić jakie wyniki wyszukiwania pojawiają się na nazwiska dyrektorów kreatywnych tych agencji. Okazało się, że żaden z wybranych przez Alec’a dyrektorów nie ma wykupionych linków sponsorowanych. (Linki sponsorowane to pierwsze wyniki w wyszukiwarce umieszczone dla odróżnienia na żółtym tle. Linki te można sobie wykupić.)

Niewiele myśląc, Brownstein wykupił linki sponsorowanetak, aby pojawiały się na nazwiska wybranych przez niego dyrektorow kreatywnych. W boksie umieścił link do swojej strony oraz napis:

Cześć (imię dyrektora)! Googlowanie siebie to fajna zabawa. Zatrudnienie mnie to też fajna zabawa!

Na pięc wykupionych kampanii linków sponsorowanych – czterech dyrektorów odezwało się do niego, a po rozmowach dwóch zaproponowało pracę. Obecnie Alec jest senior copy w Y&R – jednej z agencji reklamowych w Nowym Jorku.

Prawdą jest, że Brownstein wykazał sie niebywałą kreatywnością i wpadł na naprawdę genialny pomysł. Z drugiej strony jednak, starał się o pracę w firmie, w której ceni się kreatywność ponad wszelką miarę i w której osoby niestandardowe są w stanie się odnaleźć. Trudno założyć, że gdyby Brownstein zrobił tak z mniej „otwartą na szaleństwo” firmą to też otrzymałby pracę a nie pozew do sądu. W każdym razie – Wy tego nie próbujcie. Nazw własnych (w tym danych personalnych) bez zgody ich właściciela nie można bowiem wykorzystywać i zamiast zaproszenia na rozmowę , możecie dostać wezwanie do sądu.