Siła ciszy na rozmowie kwalifikacyjnej

Czy zdarzyło ci się uczestniczyć w rozmowie kwalifikacyjnej, na której osoba rekrutująca odzywała się rzadko, mówiła powoli i często milczała? Najwyraźniej była dobrze wyszkolona w obszarze korzystania z ciszy. Bo milczenie na rozmowie kwalifikacyjnej ma ogromne możliwości. Pozwala naprawdę wiele się dowiedzieć o kandydacie.

Dlaczego rekruterzy niekiedy milczą? Z tego powodu, że standardowo niezbyt dobrze radzimy sobie z ciszą – uważamy ją za krępującą i nieprzyjemną. Przypomnij sobie jakiekolwiek spotkanie ze znajomym, na którym doświadczyłeś sytuacji, w której żaden z was się nie odzywa. O ile nie jest to dobry znajomy, po chwili zaczynamy tę ciszę uważać za krępującą, trudną i nie zbyt przyjemną. Zaczynamy wtedy gorączkowo szukać tematu i mówimy co nam ślina na język przyniesie lub próbujemy zakończyć spotkanie.

Osoby zajmujące się rekrutacją są wyspecjalizowane w znoszeniu tej ciszy. Robią to po to, by doprowadzić do sytuacji, w której zaczniesz tą cisze uważać za niezręczną i w efekcie będziesz „dopowiadać” coś do odpowiedzi, którą już podałeś. W ten sposób rekruter może dowiedzieć się od ciebie więcej – zwłaszcza, że skrępowani, zaczynamy mniej kontrolować to, co mówimy i często zdarza się, że powiemy więcej niż chcieliśmy. Przykładowo, na pytanie dlaczego odszedłeś z poprzedniej pracy, podajesz kurtuazyjną „wymówkę”, że potrzebowałeś nowych możliwości rozwoju. Rekruter nic nie mówi, zatem zaczynasz się denerwować, a po chwili dodajesz nowe wyjaśnienia – że nie mogłeś dogadać się z zespołem, szef nie płacił na czas a w ogóle to był cham i prostak..

Jak sobie radzić w takiej sytuacji? Po prostu przeczekiwać ciszę. Ewentualnie dopytać rekrutera, jeśli nic nie mówi „czy mam jeszcze coś wyjaśnić?” – w ten sposób odbijesz od siebie piłeczkę.

Tagi: