Grafologia jako metoda rekrutacji?

Kilka lat temu pisaliśmy o tym, że jedną z dość rzadko (ale jednak!) wykorzystywanych w rekrutacji metodach jest psychografologia, czyli metoda szacowania cech osobowości na podstawie próbek pisma. I choć dla wielu rekruterów taka metoda doboru personelu jest zbliżona do stawiania kandydatom tarota, to okazuje się, że na zachodzie, psychografologia zyskuje coraz większą rzeszę zwolenników.

Tradycyjna rozmowa kwalifikacyjna – najczęściej wykorzystywana w rekrutacji metoda – nie jest szczególnie miarodajna. Tak naprawdę, wykorzystując samą rozmowę kwalifikacyjną nie można być pewnym tego, że kandydat rzeczywiście poradzi sobie w pracy. Nic dziwnego, że rekruterzy sięgają do innych metoda- testów kompetencji, osobowości czy Assessment Center. Część z nich sięga też do bardziej niestandardowych metod – np. grafologii.

Według Erik Rees z British Institute of Graphologists, we Francji aż 80% firm korzysta (nie zawsze regularnie) z pomocy grafologa w prowadzeniu rekrutacji. W Niemczech i Wielkiej Brytanii metoda ta również zyskuje na popularności – choć firmy niechętnie się do tego przyznają i niekiedy ukrywają to, że korzystają z pomocy ekspertów od pisma. Według Rees, w Wielkiej Brytanii, z osobą taką współpracuje prawie co trzecia firma! W USA wprawdzie analiza pisma nie jest aż tak popularna, ale coś w tej metodzie musi być, skoro korzysta z niej NSA i FBI.

Analizę pisma wykorzystuje się przede wszystkim do analizy tego, jak bardzo kandydat jest zestresowany i na ile codziennie musi radzić sobie z napięciem (tego rodzaju codzienny stres widać w piśmie). Poza tym, za pomocą analizy pisma bada się również to, czy kandydat będzie otwarty na współpracę z innymi pracownikami. Czy czeka nas w przyszłości obowiązkowa (lub przynajmniej częsta) analiza psychografologiczna przed przyjęciem do pracy? W związku z tym, że coraz rzadziej piszemy ręcznie i powoli ta umiejętność zanika, może to być dość ciekawe.

A wy jak zareagowalibyście na to, że potencjalny pracodawca prosi was o próbkę pisma?

fot.:Dave Di Biase/Sxc.hu