Dlaczego statystycznie nie da się lubić rekruterów

Osoby zajmujące się rekrutacją nie należą o najpopularniejszych osób w biurze. Pracownicy uważają często, że ich stanowiska należałoby zlikwidować (a pensje rozdzielić na pozostałych pracowników), a kandydaci – statystycznie – nie mają prawa darzyć ich sympatią. Dlaczego?

Jak wygląda proces rekrutacji? Najpierw pojawia się ogłoszenie rekrutacyjne. Przyjmijmy, że odpowiada na nie 50 kandydatów. Następnie około 80 odpada w procesie weryfikacji CV (to daje już 40 osób, które uważają, że niesłusznie zostały odrzucone). Do pozostałych 20% rekruter wykonuje telefon. Odpada kolejne 50%. Pięć osób przychodzi na rozmowę kwalifikacyjną. Pracę dostaje jedna. Statystycznie zatem na jedną osobę zadowoloną z rekrutacji (bo dostała pracę), przypada 49 osób mniej lub bardziej sfrustrowanych, obwiniających najczęściej o swoją porażkę właśnie rekrutera, który ich w procesie rekrutacji odrzucił. I choć często taką decyzje podejmuje menedżer, to rekruter jest osobą, która kandydata o odrzuceniu informuje. I choć powinna panować tu zasada „nie strzelać do posłańca” to właśnie rekrutera obwinia się za odrzucenie.

Tagi: