6 złych argumentów dla podwyżki

Oczekujesz podwyżki za swoją wytężoną pracę? Chciałbyś zarabiać więcej? Kto by nie chciał! Jeśli zamierzasz umówić się z szefem na rozmowę o podwyższeniu wynagrodzenia pamiętaj, by dobrze dobrać argumenty, które przemawiają za tym, że warto narazić firmę na większe koszty związane z Twoim uposażeniem. Źle dobrane argumenty nie tylko nie pozwolą ci wywalczyć podwyżki, ale również sprawią, że Twój szef noże uznać cię za osobę roszczeniową, nie potrafiącą racjonalnie ocenić sytuacji, a nawet za osobę, która będzie pierwsza rozpatrywana przy redukcjach zatrudnienia. Poniżej 6 często stosowanych i jednocześnie najgorszych argumentów do przekonywania szefa o tym, że należy ci się podwyżka!

1.„Z raportu płacowego wynika, że na moim stanowisku zarabia się …”

Raporty płacowe wykorzystywane są przez firmy do budowania siatki płac. Dane te pozyskiwane są od firm, które raporty kupują (wtedy ta firma raport ma nieco tańszy), a same raporty dość kosztowne. To, co można znaleźć w Internecie na temat wynagrodzenia, to najczęściej mniej lub bardziej trafne szacunki, które często nie biorą pod uwagę lokalizacji, wielkości firmy czy rodzaju kapitału jaki firma posiada. W efekcie porównywanie swoich zarobków do danych z raportów dostępnych online ma niewiele sensu, zwłaszcza że nie uwzględniają one kompetencji i zadań wykonywanych na danym stanowisku. Argument zatem w postaci tego, że „gdzieś przeczytałem, że powinienem zarabiać tyle a tyle” dla managera jest bez sensu, bo w żadnej mierze nie uwzględnia tego, co ty jako pracownik zrobiłeś dla firmy w ramach swoich zadań by chcieć zarabiać więcej.

2.„Kolega z biurka obok zarabia więcej”

Dowiedziałeś się, że twój kolega zarabia więcej od ciebie? Zły idziesz do managera powiedzieć mu co myślisz na ten temat? Taki argument nigdy nie będzie przekonujący dla żadnego managera. Wprawdzie prawo pracy nakłada na firmy obowiązek takiego samego wynagradzania pracowników za tę samą pracę, ale czy jesteś pewien, że twoja praca równa się pracy kolegi? Być może wykonuje on swoje zadania szybciej, lepiej, ma lepsze kompetencje lub wykształcenie i dlatego zarabia więcej? Pomijając już fakt, iż w wielu firmach funkcjonuje zakaz mówienia o wynagrodzeniach i jeśli ujawnisz to, że wiesz o tym ile zarabia kolega, to możesz mu poważnie zaszkodzić.

Jeśli jesteś pewien, że kolega pracuje gorzej od ciebie a zarabia więcej, to wykorzystaj tą wiedzę dla siebie – by pokazać managerowi w czym jesteś świetny i w jaki sposób twoja praca przekłada się na wzrost zysków firmy- tylko to może przekonać managera o tym, że warto ci podwyżkę dać.

3. „Firma ma większe zyski, zatem chciałbym też mieć w nich udział”

Pierwsze zdanie, które się po takim stwierdzeniu nasuwa to „a co ty zrobiłeś, by te zyski zwiększyć?” – jeśli będziesz w stanie to zaargumentować, być może się wybronisz. Jeśli jednak to jest twój jedyny argument przemawiający za podwyżką, to jesteś skazany na porażkę. Firma nie zwiększa zysków po to, by móc więcej płacić pracownikom (choć czasem obie te rzeczy idą w parze). Zatem jeśli nie jesteś w stanie pokazać, w jaki sposób twoja praca przekłada się na polepszenie wyników firmy, to na podwyżkę raczej nie licz.

4. „Wziąłem kredyt / mam dziecko w drodze”

Na takie stwierdzenie, twój manager może ci co najwyżej odpowiedzieć „gratuluję!”. Jeśli Twoja obecna pensja nie wystarcza na podjęte zobowiązania, to trzeba było może zastanowić się nad tym zanim je podjąłeś. W takiej sytuacji, to co możesz zrobić to raczej przedstawienie managerowi tego, że Twoje potrzeby finansowe będą się zwiększać i zapytanie go o to, co możesz lub musiałbyś zrobić, by móc zarabiać więcej. Jeśli warunki spełnisz, możesz porozmawiać o podwyżce.

Pamiętaj – twoje zobowiązania finansowe nie obchodzą twojego przełożonego czy firmy w której pracujesz – to twój problem, a nie ich. Czy ty zgodzisz się na to, by płacić więcej za np. kiełbasę tylko dlatego, że rzeźnikowi urodził się syn?

5. „Od półtorej roku nie dostałem podwyżki”

W bardzo niewielu firmach stosuje się zależność wysokości wynagrodzenia od stażu pracy. Oczywiście, w budżetówce są dodatki za tzw. wysługę lat – nie stanowią one jednak lwiej części pensji. W większości firm komercyjnych wynagrodzenie pracownika zależeć ma od jego wyników i wpływu na wyniki firmy nie zaś od tego ile czasu pracownik przesiedział na swoim stołku. Zatem tego typu argument nie ma sensu. Oczywiście, jeśli uważasz, że „już czas” na podwyżkę, to po nią idź, ale jednocześnie bądź w stanie udowodnić dlaczego ci się ona należy (i nie bierz tu pod uwagę stażu pracy, lecz swoje wyniki).

6. „Odejdę jak nie dostanę podwyżki”

Szantaż to prosta droga do tego, by co najwyżej dostać wypowiedzenie z pracy. Większość pracodawców stosuje metodę USA i z terrorystami nie negocjuje, a taka postawa mówi o tym, że nie jesteś w firmę zaangażowany i jest próbą zaszantażowania obecnego pracodawcy. Nawet jeśli twój przełożony zgodzi się na twoje warunki, bo będzie obawiał się przestoju w pracy, są spore szanse, że zacznie rozglądać się za nowym pracownikiem i wymieni cię na „nowy model” jak tylko będzie miał po temu okazję.

To, jakich argumentów użyjesz starając się o podwyżkę będzie decydować o twoim negocjacyjnym sukcesie – dobieraj je z sensem i zawsze zastanów się, co dany argument oznacza z punktu widzenia firmy i managera.